Na jednokołowym rowerze Mariusz jeździ niecały rok. Samo przemieszczanie się na monocyklu już mu nie wystarcza. Niedawno zaczął naukę sztuczek.

- Sama nauka jazdy nie była trudna. Poświęciłem na to dwa dni, ćwiczyłem po 3 godziny dziennie - mówi. - Wydaje się to trudne, ale nauka jazdy na zwykłym rowerze też kiedyś wydawała nam się niemożliwa.

Oczywiście nie obyło się bez upadków. Chłopak żartuje, że było ich koło 300.

- Wbrew pozorom to jednak bezpieczniejsze niż jazda na dwukołowym rowerze. Monocykl wysuwa się do przodu, albo do tyłu i przeważnie ląduje się na nogach. Na dwukołowym, przez to że trzymamy kierownicę, upadamy zazwyczaj na bok - tłumaczy.

Mariusz swój pierwszy monocykl znalazł przypadkiem.

- To śmieszna historia. Szedłem kiedyś przez rynek na Moniuszki. Był akurat pchli targ. Zobaczyłem na wystawce monocykl za 50 zł - opowiada. - Zawsze chciałem się nauczyć jazdy na takim rowerze, więc go kupiłem.

Jeździł kilka miesięcy. Od dwóch tygodni ma nowy rower, do jazdy wyczynowej. Sprzęt nie jest tani. Za używany monocykl Mariusz zapłacił 1.100 zł. Nowy kosztuje blisko 2.000 zł.

- Ten ma dwa razy szerszą oponę, podwójną obręcz. Jest szerszy i lżejszy niż poprzedni - wyjaśnia.

Teraz doskonali triki. Wyszukuje w internecie filmiki instruktażowe. Umie już jeździć pedałując jedną nogą, podskakiwać, wskakiwać na nieduże murki.

- Chcę się nauczyć podskoku z obrotem samego monocykla o 180 stopni - mówi.

Dzięki Mariuszowi w Pabianicach powstała spora grupa osób, która zainteresowała się jazdą na jednokołowym rowerze.

- Nauczyłem jeździć 8 osób. Są w tej grupie dwie dziewczyny, niestety niechętnie uczą się sztuczek - przyznaje.

To sporo, bo w Łodzi jest tylko czterech monocyklistów.

 

Monocykl to jego życie

Mariusz na treningi poświęca bardzo dużo czasu.

- Znajomi śmiali się nawet, że to całe moje życie: praca, monocykl i spanie. Faktycznie, przez pewien czas tak to wyglądało - mówi.

Chłopaka zazwyczaj można zobaczyć na Lewitynie i jego okolicach. Tu trenuje skoki po murkach i jazdę wyczynową. Jeździł też obok Netto, Jamnika i SDH-u. Często porusza się monocyklem po mieście.

- Ludzie zawsze mnie zaczepiają - mówi. - Chcą spróbować się przejechać, albo proszą, żebym im pokazał jakieś sztuczki.

Mariusz nigdy nie odmawia. Każdemu, kto poprosi, pomaga wsiąść na rower i pokazuje, jak się na nim utrzymać.

- Często ludzie żartują, że ukradli mi drugie koło - dodaje.

Jazda na monocyklu jest bardzo męcząca, ale Mariusz jest sprawny fizycznie. Wcześniej trenował parkour, czyli skakanie po przeszkodach w mieście. Należał też do pabianickiej grupy 3run, która uprawia free run (sport podobny do parkouru, ale połączony z akrobatyką).

- Niestety, ze względu na kontuzję musiałem z tego zrezygnować. Trenowałem 7 lat - wyjaśnia.

Ćwiczył w teatrze ognia Na Co-Dzień. Udziela się też w grupie wolontarystycznej Agrafka.

W Polsce grupa monocyklistów jest całkiem duża. Są nawet organizowane zawody w jeździe wyczynowej. Mariusz przygotowuje się, by w przyszłym roku wystąpić na takiej imprezie.

- Jedne zawody mnie ominęły, ale na razie jeszcze za mało umiem - mówi. - Poza tym, na poprzednim, podstawowym monocyklu bym się tam nie pchał. W przyszłym roku spróbuję.