Reporterka Życia Pabianic - Paula Potorejko, w ubiegły czwartek przyszła do biura referatu funduszy unijnych i promocji miasta przy ul. Narutowicza. Przedstawiła się jako Taija Holm - Finka, menedżer muzyków rockowych. Po angielsku wyłożyła, że chce zorganizować w Pabianicach duży koncert plenerowy. Pytała, czy może liczyć na przychylność i pomoc władz miasta.

- I'm from finnish music agency called Welldone from Helsinki („Jestem z fińskiej agencji muzycznej Welldone z Helsinek") - przedstawiła się kierownikowi.

Kierownik Paweł Piechota był wyraźnie zmieszany. Zerwał się zza biurka, nie odpowiedział ani słowem. Chwilę później nerwowo wezwał ratunku, krzycząc po polsku:

- Sekretarka!

Następnie pokazał „Fince" drzwi i zaprowadził ją do pokoju na drugim końcu korytarza.

– To pani z Finlandii. Powiedz jej, żeby przysłała do nas ofertę. Tak to załatwimy - oświadczył zaskoczonej blondynce za biurkiem. I dość pospiesznie wyszedł.

„Finka" została skazana na pertraktacje z pracownicą referatu, Agnieszką Krawczyk.

- We would like to ask you for the permission to organize rock festival in your town („Chcieliśmy prosić o pozwolenie na zorganizowanie festiwalu rockowego w waszym mieście").

„Finka" spytała, jakie dokumenty mam przesłać do biura Piechoty.

- We don't need documents. Please send offert to my mail. („Nie potrzebujemy dokumentów. Proszę wysłać ofertę na mój mail") - wydukała urzędniczka, wręczając wizytówkę wydziału.

Agnieszka Krawczyk starała się jak umiała. Wyraźnie chciała zachęcić „Finkę" do współpracy.

- We do day of Pabianice („Robimy dzień Pabianic")… jak mam tej pani powiedzieć, że to jest święto? - zapytała po polsku koleżankę siedzącej przy sąsiednim biurku.

- Normalnie - poradziła koleżanka. – Powiedz, że to święto.

- I translate Russian i miesza mi się („Tłumaczę po rosyjsku i dlatego miesza mi się") - próbowała się usprawiedliwić.

- Have you ever organized any rock concerts? („Czy kiedykolwiek organizowaliście koncerty rockowe?") – spytała „Finka".

- Yes. We have Robert Janowski musician ("Tak. Mamy Roberta Janowskiego, muzyka") - po długim namyśle odpowiedziała urzędniczka.

Na zakończenie rozmowy Agnieszka Krawczyk wręczyła „Fince" dwa foldery Urzędu Miejskiego i plan Pabianic.

Stamtąd „Finka" jeszcze raz poszła do gabinetu Piechoty. Teraz wyznała prawdę: że jest reporterką Życia Pabianic. Wyjaśniła, że robimy sprawdzian umiejętności urzędników.

- I jak wypadliśmy? - był ciekaw Piechota.

- Pan fatalnie.

***

Gdy przed dwoma tygodniami Paweł Piechota obejmował nowe stanowisko, chwalił się, że świetnie zna języki: rosyjski i angielski. Jako urzędnik o wysokich kwalifikacjach, miesięcznie zarabia około 3.500 zł brutto.
Kierownik Piechota z wykształcenia jest teologiem. Nie sprawdził się na stanowisku wiceprezydenta Pabianic. Od naszej gazety dostał wtedy budzik z napisem „Urzędniku, obudź się!". Do niedawna był szefem Centrum Profilaktyki i Terapii Uzależnień. Na stanowisko kierownika referatu funduszy unijnych i promocji miasta powołał go prezydent – Jan Berner. Bez konkursu.

***

Naszym zdaniem:

W Pabianicach są setki osób świetnie znających języki obce, zawodowo przygotowanych do współpracy z Unią Europejską. Czy muszą szukać pracy aż w Londynie, Brukseli, Dublinie? Muszą. Dlaczego? Bo prezydent Pabianic rozdaje posady niemal wyłącznie partyjnym zwolennikom i znajomkom. Żal na to patrzeć.
Aby promować nasze miasto, nie potrzeba otwierać kolejnego referatu dyletanctwa. Znacznie lepszą promocją byłoby pozbycie się z urzędu nieudaczników i wałkoni.