46-letni Szmytka był piłkarzem. Grał na lewym skrzydle ataku PTC. Jako młodzik w kadrze Łodzi zdobył mistrzostwo Polski do lat 15. Teraz układa murawę dla sportowców.
- Życie toczy się jak piłka - śmieje się.
Z zawodu jest budowlańcem. Ale w tym fachu pracował krótko. Przed sześcioma laty znajomy załatwił mu robotę w Niemczech. Pojechał do niezwykłej firmy - 60 km od Monachium. Firma nazywa się Szwab Rollrasen i od 30 lat hoduje idealną trawę na stadiony piłkarskie. Andrzej Szmytka szybko nauczył się tego fachu.
- Zajmujemy się także układaniem murawy na polach golfowych i kortach tenisowych - opowiada. - Praca jest na świeżym powietrzu, bez nerwów. Dookoła piękna okolica, cisza, spokój, mili ludzie.
Pabianiczanin pracował na stadionach Ajaxu Amsterdam, Feyenordu Rotterdam, Bayernu Monachium. A także na polskich boiskach: Wisły Kraków, Legii Warszawa, Stadionie Śląskim.
Firma Szwab Rollrasen na 230 hektarach pól hoduje wyselekcjonowane gatunki traw. Murawa piłkarska rośnie na 80 hektarach. Tym kolosalnym trawnikiem zajmuje się Andrzej.
- Wysiewamy trawę w maju na przygotowany grunt: nawożony, spulchniony, nawodniony - opowiada. - Mamy specjalne gatunki nasion. Jakie? A to już tajemnica firmy.
Po kilku tygodniach z ziemi wyłania się zielony jeżyk młodej trawy. Od tej pory praca jest żmudna: wałowanie, podlewanie i strzyżenie. Na rozległym polu pracuje tylko 4 mężczyzn, bo robota jest zmechanizowana.
- Po każdym koszeniu tego trawnika wyrastają kopy siana. Zabierają je okoliczni rolnicy. To siano jest doskonałym nawozem.
- Murawa rośnie dwa lata, zanim nada się do użytku.
Potem się ją zwija - wyjaśnia Szmytka. - Robią to maszyny.
Mechaniczne noże wycinają chodniki o szerokości 2,2 metra i długości 15-20 metrów. Na Stadion Śląski potrzeba było 8.000 metrów kwadratowych zielonego dywanu.
- Kiedyś mieliśmy problemy z celnikami - wspomina pabianiczanin. - Na granicy podejrzewali, że wieziemy trawnik z ziemią. Musiałem nieźle się nagimnastykować, by wytłumaczyć, że chodzi o czystą murawę na boiska.
Wałki murawy na Stadion Śląski do Chorzowa wiozło aż 17 ciężarówek. Rozwinięto je na boisku - jeden obok drugiego. Po dziesięciu dniach trawa się ukorzeniła.
- Teraz trzeba ją podlewać, wałować i strzyc - dodaje Szmytka. - Nie może być wyższa niż trzy i pół centymetra, bo piłka nie będzie się toczyć.
Pabianiczanin marzy o założeniu podobnej firmy w Polsce, bo to niezły interes.
- Choć koszty zakupu maszyn są ogromne - wzdycha.
Na razie wyhodował 400-metrowy trawnik wokół własnego domu. Najładniejszy w mieście.