Policjanci tropią Ciepłowskiego od zeszłego piątku. Tego dnia zginął Bogdan G. z ulicy Moniuszki. Poszło o 30 zł.

Tragedia rozegrała się w piętrowej kamienicy przy ul. Moniuszki 13. Dochodziła godzina pierwsza w nocy, gdy do drzwi mieszkania Bogdana G. dobijała się grupa pijanych. Byli to: Iwona L. (lat 40), Marcin J. (lat 21) oraz Jan Ciepłowski (lat 50). Bogdan G. obudził się i wyszedł na korytarz. Tam wybuchła awantura. Iwona L. oskarżała go o kradzież 30 zł. Bogdan G. zaprzeczał. Podczas awantury Ciepłowski wyciągnął nóż i pchnął nim Bogdana G. Pijani wybiegli z kamienicy. Rannego znalazła żona.

- Wezwanie dostaliśmy kilka minut po godzinie pierwszej - mówi doktor Artur Różalski z pabianickiego pogotowia. - Mężczyzna miał ranę kłutą nadbrzusza. Natychmiast go operowano.

Operacja była bardzo trudna.

- Przywieziono go we wstrząsie pokrwotocznym - relacjonuje dr Zbigniew Kociszewski, ordynator oddziału chirurgicznego. - Miał mnogie uszkodzenia jamy brzusznej, obrażenia żołądka, dużych naczyń krwionośnych. Był potężny krwotok wewnętrzny. Nie udało się uratować pacjenta.

Bogdan G. zmarł o godzinie 7.00.

Pięć godzin później policjanci z brygady antyterrorystycznej otoczyli dom przy ul. Skłodowskiej 19, gdzie mieszka sprawca zbrodni. Małe ładunki wybuchowe eksplodowały na drzwiach. Chwilę później policjanci wbiegli do mieszkania.

- Obawialiśmy się, że Ciepłowski może mieć zakładnika - tłumaczą.

Ciepłowskiego nie było. Wkrótce policjanci urządzili zasadzkę w domu przy ul. Kościuszki. Nie udała się.

- Sprawdzamy każdy adres i każdą melinę - zapewnia komendant Jerzy Padyk. - Dostaniemy go!

Wspólnicy zabójcy: Iwona L. i Marcin J. są aresztowani.

- Postawiłem im zarzuty podżegania do zabójstwa i współudziału w zabójstwie - mówi prokurator Krzysztof Ankudowicz.

Jan Ciepłowski jest ojcem Adama, odsiadującego wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo. W 1997 roku 17-letni wówczas Adam założył się z kolegą, że zabije człowieka. Nocą na ulicy Zamkowej skatował przechodnia. Szkłem roztrzaskanej butelki pokroili mu szyję i twarz. Na ulicy Skłodowskiej dopadł drugiego. Zabił. Szkło przecięło tętnicę ofiary.
Po tej zbrodni Adam wrócił do domu, umył ręce i poszedł służyć do porannej mszy. Był ministrantem w kościele Najświętszej Marii Panny.

"Ma nieprawidłowo ukształtowaną osobowość, wyrażającą się brakiem uczuć wyższych i szacunku dla norm obowiązujących w społeczeństwie" - stwierdzili psychologowie.

Ojciec Adama pierwszy raz zabił człowieka w 1994 roku. Z nożem w dłoni wtargnął do mieszkania sąsiada. Zamordował śpiącego mężczyznę, bo podejrzewał go o złośliwe spuszczenie powietrza z kół samochodu. Sąd skazał zabójcę na 10 lat więzienia. Jan Ciepłowski wyszedł na wolność kilka miesięcy temu.


***
Za zabójcą prokurator wystawił list gończy. Zezwolił na opublikowanie zdjęcia i ujawnienie nazwiska ściganego.



Jan Ciepłowski ma lat 50. Jest zameldowany w Pabianicach przy ul. Skłodowskiej 19. Kto zna miejsce ukrywania się poszukiwanego, ten powinien powiadomić Komendę Powiatową Policji, tel. 22-53-300 lub tel. alarmowy: 997.
Za pomaganie sprawcy ciężkiego przestępstwa, a zwłaszcza za ukrywanie go, grozi kara więzienia do 5 lat.