O niebezpiecznych dla życia jednorazówkach informują dzisiejsze gazety. W pabianickim szpitalu od rana dyrekcja podniosła alarm. Na oddziałach natychmiast pojawili się kontrolerzy.
- Znaleźliśmy niewielkie ilości tych strzykawek - mówi Marek Kołłątaj, epidemiolog, szef zespołu do spraw kontroli. - Zakazałem ich używania. Poinformowaliśmy o tym wszyskich lekarzy, pielęgniarki i podległe szpitalowi przychodnie.
Strzykawki wyprodukowane przez firmę Becton Dickinson były zabrudzone resztkami owadów i czarnym pyłem. Wykryto je już w grudniu ubiegłego roku w szpitalu w Radomiu. Nie poinformowano o tym ani nadzoru farmaceutycznego, ani Ministerstwa Zdrowia. Przez pół roku ani producent, ani dystrybutor, ani prokuratura nie ostrzegli o zagrożeniu.
- Jesteśmy oburzeni, że o czymś takim dowiadujemy się tak późno z prasy - mówi epidemiolog.  
Użycie zabrudzonych jednorazówek mogło spowodować u pacjentów nawet sepsę i zgon. Partia, w której znalazły się skażone strzykawki, mogła liczyć kilkadziesiąt tysięcy sztuk. Nie wiadomo, ile z nich trafiło do placówek służby zdrowia.