– Mąż ją rozpoznał. Ubrana była tak, jak w dniu zaginięcia – mówi młodszy aspirant Jolanta Szczęsna z pabianickiej policji. – Kiedy nastąpił zgon, to wykaże sekcja zwłok.
Ciało zaginionej kobiety było zmumifikowane. Policja zabezpieczyła je do dyspozycji prokuratury.
Komórki lokatorów kamienicy przy ul. św. Jana 1 mieszczą się na piętrze murowanego budynku stojącego w podwórku. Tam nikt nie szukał zaginionej. 55-letnia Jolanta N. wyszła z domu 13 stycznia tego roku około godziny 19.00. Ubrała się w kurtkę, wzięła dokumenty i wyszła z domu przy ulicy św. Jana 1. Nie wzięła psa, choć zwykle o tej porze chodziła z nim na spacer. Jej syn rozwiesił w mieście tysiące ulotek z prośbą o pomoc, objechał wszystkie noclegownie i domy dla bezdomnych. Myślał, że matka straciła pamięć. Rodzina podejrzewała, że jej zaginięcie mogło mieć związek z kłopotami finansowymi. Kobieta była zadłużona w bankach i instytucjach finansowych.
Przez prawie trzy miesiące poszukiwali jej policjanci i prywatny detektyw. Rodzina zwracała się także o pomoc do jasnowidzów. Jeden z nich Krzysztof Jackowski "widział Jolantę N." w pobliżu kościoła, przy którym stoi pomnik papieża.