Pożar wybuchł po godzinie 19.00 w mieszkaniu na poddaszu, gdzie mieszka Lech W (n/z pierwszy z prawej).

- Przyczyną pożaru było zaprószenie ognia - mówi aspirant Andrzej Klewin, dowódca sekcji. - Mieszkanie, w którym pojawił się ogień zostało doszczętnie spalone.

Akcja gaśnicza i unoszący się nad kamienicą dym nie robiła jednak wrażenia ani na właścicielu spalonego mieszkania, ani na kompanach z którymi urządził wcześniej w lokalu libację. Wszyscy ochoczo raczyli się mocnym trunkiem (co widać na zdjęciu).

Akcja gaśnicza trwała prawie 3 godziny. Oprócz mieszkania spaleniu uległ korytarz, a dwa lokale na pierwszym piętrze zostały zalane.

- Niedawno remontowałam mieszkanie, ale przez tych pijaków mam wszystko do wyrzucenia - żaliła się jedna z lokatorek. - Powinni ich wyeksmitować do jakiejś komórki.

Jak mówią zbulwrsowani sąsiedzi to nie pierwszy wybryk Lecha W. i jego towarzyszy.