- Dlaczego nasz Urząd Stanu Cywilnego nie stara się o medale dla jubilatów? - pyta czytelniczka Życia Pabianic. - Małżeństwa, które przeżyły pięćdziesiąt lat, same muszą załatwiać mnóstwo formalności. A przecież powinni to robić urzędnicy.

Sprawdziliśmy. W niedalekim Zgierzu jubilaci są traktowani z godnością.

- To oczywiste, że my szukamy jubilatów i załatwiamy wszystkie formalności - usłyszeliśmy od pracownic tamtejszego USC. - Jest trochę pracy, ale w Zgierzu robimy tak od dawna.

W pabianickim USC budzi to zdumienie.

- Nikt nam nie nakazał tak postępować - tłumaczy Anna Nowicka, zastępca kierownika pabianickioego Urzędu Stanu Cywilnego.

Srebrny medal "Za długoletnie pożycie małżeńskie" przyznaje prezydent Rzeczpospolitej. Aby go otrzymać, trzeba przeżyć w małżeństwie co najmniej 50 lat. Zanim prezydent Pabianic przypnie medal naszym jubilatom, ktoś musi wypełnić wniosek, odszukać akt ślubu, przynieść stertę dokumentów. Zazwyczaj robią to dzieci lub wnukowie seniorów. Urzędnicy z Pabianic nie kiwną nawet małym palcem w bucie. Jak za cara…

- Tak było zawsze - dziwi się Anna Nowicka. - Inaczej mielibyśmy masę pracy. Musielibyśmy wyszukiwać nazwiska w księgach, sprawdzać, czy małżonkowie żyją, czy życzą sobie medalu i uroczystości.

W ubiegłym roku prezydent Jan Berner przypiął medale zaledwie 44 małżeństwom. W Zgierzu uhonorowanych jest niemal trzykrotnie więcej.

Urzędniczki ze Zgierza same wertują księgi w poszukiwaniu nazwisk par, którym "stuknęło" 50 lat małżeństwa. Same sprawdzają w rejestrze ludności, czy jubilaci żyją i czy nadal mieszkają w Zgierzu. Potem wypełniają wnioski o medal i wysyłają je do Kancelarii Prezydenta RP.

- Naszym jubilatom wysyłamy zaproszenia na uroczystość - mówią z dumą. - Kto nie chce wziąć udziału, może przyjść po medal w innym terminie.