Jan Rospęk miał 73 lata. Zmarł w Sandomierzu. Pierwszą lekcję angielskiego poprowadził w pabianickim liceum w 1964 r. Słynął z żelaznej ręki.
- To był wspaniały pedagog, specjalista w swoim fachu - wspomina Tomasz Kozioł, uczeń profesora i anglista z I LO. - Wykształcił wiele pokoleń osób, które do dziś wspominają go z rozrzewnieniem. Był wymagający, ale sprawiedliwy. Nikt nie czuł się pokrzywdzony, gdy dostał u niego słabą ocenę. Po prostu za mało umiał.
Rospęk słynął z punktualności. Lekcje zaczynał równo z dzwonkiem.
- Miałem u profesora praktyki. Nauczyłem się od niego bardzo wiele, jednak do dziś nie umiem wypracować na lekcji takiej dyscypliny - opowiada Mariusz Łyszkowski, absolwent i anglista z I LO.
Uczniowie go kochali. Nie lubili go ci, którzy się nie uczyli.
- Był dla nich bezwzględny i wymagający - dodaje Łyszkowski. - Potrafił wytknąć każdy najmniejszy błąd. To był człowiek, który robił wrażenie.
- Był uwielbianym i kochanym wychowawcą - wspomina Bożena Kabza, jego wychowanka. - Wzbudzał jednak wiele kontrowersji. Potrafił być ostry, chłodny i bardzo wymagający. Ale walczył o nas jak wilk. Wyjeżdżał z nami na wycieczki i pozwalał nam organizować szkolne zabawy.
Słynął z żelaznej konsekwencji w prowadzeniu lekcji. Wykorzystywał każdą minutę.
- Miał zwyczaj zwracać się do uczniów po nazwisku - dodaje Kabzowa. - W miarę jak robiliśmy postępy w nauce, mówił do nas po imieniu. To skutkowało. Uczniowie walczyli, żeby zasłużyć na przyjacielski zwrot profesora.
Przed maturą każdemu podarował własnoręcznie napisany wierszyk. Profesor utrzymywał kontakt z wychowankami. Przez 35 lat nigdy nie zabrakło go na spotkaniach klasowych.
- Gdy chorował, wszyscy go wspieraliśmy - mówi pani Bożena.
Ze szkołą pożegnał się w 1992 r.
***
Pogrzeb Jana Rospęka będzie 22 listopada w Sandomierzu. Rozpocznie się mszą świętą o godz. 12.00 w kościele Podwyższenia Świętego Krzyża przy ul. Ożarowskiej 1.
Ci, którzy zechcą, mogą pojechać na pogrzeb profesora. Autokar odjedzie spod I Liceum Ogólnokształcącego przy Śniadeckiego około godz. 7.00. Zainteresowani wspólnym wyjazdem proszeni są o kontakt ze szkołą.
Komentarze do artykułu: Żegnamy profesora Rospęka
Nasi internauci napisali 5 komentarzy
komentarz dodano: 2006-11-27 13:01:41
komentarz dodano: 2006-11-27 03:28:33
Dzis mieszkam w USA i niezle mowie po angielsku - chyba dal mi dobre podstawy. Do dzis pamietam jak nie moglem wymyslec ani ja ani nikt inny bardzo prostej odpowiedzi: present tense participle of to be. Wszyscy myslelismy, ze musi byc nieregularna. Zgadywalismy dziwaczne rzeczy: wasing, aming, aring, wering. Profesor typowo dla siebie lekko ironicznie sie usmiechal.
Ostatni raz go widzialem w 1996r. Namawialem Go wowczas do odejscia od perfekcjonizmu, cytowalem badania, ze to poprawia zdrowie.
W Stanach moim kolega w pracy byl rowiesnik i kolega z dziecinstwa prof. Rospeka, tez juz dzis niezbyt zdrowy i po operacji na raka. zawiadomilem go o smierci.
Kiedys, w latch 80-ch odwiedzila nas corka Profesora.
Niestety, pewne rzeczy sa nieuniknione. Kiedys dyskutowalismy problem sensu zycia i smierci kiedy razem czytalismy z Profesorem "Magic Monastery", Wisdom of the Idiots" i "Tales of the Dervishes" Idries Shah'a (teraz juz sa nawet po polsku). Moze Mu te dyskusje teraz pomoga w dalszej drodze? Shah napisal: "If I am wrong, it does not matter for you; but if I am right it may be a BIG difference.
komentarz dodano: 2006-11-23 10:21:55
komentarz dodano: 2006-11-22 12:40:56
komentarz dodano: 2006-11-21 22:47:34
W pazdzierniku tego roku miałem okazję być po raz pierwszy w Londynie. Oczywiście wysłałem do Profesora pocztówkę z pozdrowieniami, przypominając o tym, że 39 lat temu zacząłem być Jego uczniem. Mam nadzieję, że zdążył ją przeczytać...
Żegnając wspaniałego nauczyciela, składam wyrazy współczucia Jego bliskim.
Wojciech Kraj