Tak dobrego początku sezonu kibice Włókniarza się nie spodziewali. "Zieloni" nie przegrali żadnego z 5 rozegranych dotąd meczów (zanotowali 3 zwycięstwa oraz 2 remisy) i są liderem tabeli IV ligi. Szkoda że nie wygrali z rezerwami III-ligowej Unii Skierniewice, bo ich przewaga byłaby jeszcze większa. Ale tylu doskonałych okazji na gole nie zmarnowali już dawno.

W pierwszych minutach meczu przeważali. Bramkarz Włókniarza Michał Stuleblak interweniował w tym czasie tylko raz. "Zieloni" wyszli na prowadzenie w 17. min. Gola ładnym strzałem zdobył Jacek Bernat. Asystę zaliczył Mariusz Pietrzak. Goście wyrównali w 40. minucie po dyskusyjnym rzucie karnym. 2 minuty później nasi mogli zdobyć gola z karnego, ale stały egzekutor jedenastek Mariusz Pietrzak tym razem zawiódł.

Oblężenie bramki gości zaczęło się w ostatnich minutach. O włos od pokonania bramkarza Unii byli: Bernat, Krzysztof Lechowski i włókniarski "joker" Przemysław Rosiński, który wszedł na boisko w 70. min. Wprawdzie nie udało mu się strzelić zwycięskiej bramki, ale jego strzał w poprzeczkę w 90. min był bardzo groźny.

Za remis kibice obwiniali sędziego. I mieli trochę racji. Arbiter mylił się dość często i to na naszą niekorzyść.

Włókniarz: Stuleblak - Dziubałtowski (72. R. Kacprzyk), Pietrzak, Polak, Stasiak - M. Kacprzyk, Sankiewicz, Baczyński (70. Rosiński), Kosuń - Bernat, Lechowski.

W sobotę, 4 września o godz. 17.00 Włókniarz gra w Piotrkowie z Concordią.