Z miasta znika wszystko, co nadaje się do pieca: deski z ruder do rozbiórki, gałęzie z podciętych drzew. Stary kredens nie stoi przy śmietniku dłużej niż parę minut.

- Niedawno wymieniałem okna - opowiada Artur Nowicki z ul. Moniuszki. - Gdy tylko monterzy wzięli się do roboty, zapukał sąsiad. Błagał, żebym dał mu stare futryny, bo nie ma czym palić w kuchennym piecu.

W walce o ogień pabianiczanie czynią duże szkody.

- Wycinają drzewa w Lasku Miejskim, na Strzelnicy, nawet w centrum miasta - twierdzi Robert Borzyński, strażnik miejski. - Grasują nocą.

Za wycięcie drzewa grozi grzywna. Wysokość kary zależy od gatunku i wieku powalonego drzewa, średnicy pnia. Nawet 100.000 zł kosztuje nielegalne wycięcie dębu.

- Ale na złodziei to żaden straszak - mówi Borzyński.

Sprawnej grupie drwali powalenie drzewa i zatarcie śladów zajmuje kwadrans. Drzewo tną na kawałki, nie bawiąc się w odrąbywanie gałęzi.

Strażnicy zauważyli, że szabrują nie tylko ubodzy.

- Gorsi są ci, którzy wycinają zdrowe sosny czy świerki, by mieć pachnące drewno do kominka - denerwuje się Robert Borzyński.

"Dowodem zbrodni" zamożnych złodziei są ślady opon drogich samochodów na drodze przy miejscu wycinki.
Złodzieje drzew spędzają sen z powiek leśniczemu Bogdanowi Kolasińskiemu.

- W tym roku nie jest gorzej niż w zeszłych latach - przyznaje Kolasiński. - Na szczęście, złodzieje są leniwi. Nie wycięli zbyt wielu drzew. Wolą kraść kloce ułożone w stosy.

Z biedy ludzie zbierają i wrzucają do pieców odpadki z zakładów krawieckich lub plastikowe opakowania. Właścicielom szwalni jest to na rękę, bo za darmo pozbywają się śmieci.

- Powstają wtedy bardzo niebezpieczne toksyny, zanieczyszczające powietrze. Są groźne dla życia i zdrowia - tłumaczy Robert Borzyński. - Dlatego sprawdzamy, jak i gdzie szwalnie usuwają swoje odpadki.

Aby zdobyć darmowy opał, nie trzeba niszczyć zdrowych drzew. Legalnie można brać gałęzie i chore drzewa wycięte przez służby miejskie.

- Drewno znika bardzo szybko, zwłaszcza teraz, zimą - mówi Bogusława Marciniak z Zarządu Dróg i Zieleni Miejskiej. - Ścięte gałęzie chętnie oddajemy potrzebującym. Wystarczy powiedzieć pracownikom, że chce się je zabrać. To dla nas wygodne, bo firma, która zajmuje się wycinką, nie musi ich mielić.

Drewno sprzedają też w Leśnictwie (ul. 20 Stycznia 164). Metr sześcienny bali kosztuje 70-110 zł.