Sprawą okoliczności jego śmierci zajął się prokurator, który wydał nakaz przeprowadzenia sekcji zwłok.
– Da to odpowiedz na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną zgonu – mówi sierżant sztabowy Joanna Szczęsna z policji. 
We wtorek kilka minut po godzinie 15. policjantów wezwali przechodnie. Ulicą Grota-Roweckiego wężykiem jechał samochód renault 19. Omal nie potrącił pieszego. Zatrzymał się na zaparkowanym w zatoczce aucie marki Seat. Stało się to na wysokości marketu Biedronka. 
Gdy przyjechała policja, kierowca renaulta tłumaczył, że jest chory na cukrzycę. Nie mógł utrzymać się na nogach. Nie dał rady wysiąść z auta o własnych siłach. Policjanci wyciągnęli go zza kierownicy i przenieśli do radiowozu. Ale nie wezwali karetki pogotowia. Poprosili o pomoc komendę. Po kilku minutach przyjechał radiowóz do przewożenia osób. Do jego wnętrza prawie nieprzytomnego kierowcę wnieśli czterej policjanci. Niestety zawieźli chorego najpierw do komendy przy ul. Żeromskiego, a dopiero po godzinie do szpitala. Lekarze próbowali go ratować. Niestety, zmarł po godzinie 17.00. Miał 58 lat. Był chory na cukrzycę.