Historie naszych dziadków i pradziadków czasem zapierają dech w piersiach. Sołtyska Terenina zbiera je, redaguje, układa. Będzie książka

- Chcemy zaangażować do niej dzieci, młodzież, dorosłych. Namawiamy, by spisali historie swoich rodzin i regionu – mówi sołtyska. - Wszystkie będziemy publikować w internecie. Wydamy je też w formie fotoksiążki, a następnie przekażemy do bibliotek szkolnych. Chcemy, aby służyły jako pomoce w lekcjach historii.

Akcja ta jest elementem festiwalu historycznego, który odbędzie się w czerwcu w Tereninie. Festiwal ma już patronat i wsparcie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

- Festiwal będzie wydarzeniem cyklicznym. Chcemy mieszkańcom przypomnieć bitwę łódzką 1914 roku – opowiada pani Ewelina. - W tym roku jest jej 110. rocznica, a to temat zapomniany i pomijany. Przez lata traktowany po macoszemu. Udało się nam zaangażować do udziału w festiwalu Fundację Rap Lokal. Este stworzy teledysk z fabułą nawiązującą do bitwy łódzkiej. Myślę, że niektórych zaskoczymy.

Do akcji włączy się również Hufiec ZHP Pabianice oraz „Kruk” Adam Wirski, który podczas finału 1 czerwca 2024 wraz z uczniami podstawówek na płytach OSB będzie tworzyć obraz nawiązujący do tego historycznego wydarzenia.

- Akcję „#nieznanywojownik” rozpoczęła opowieść 100-letniej pani Janiny, mieszkanki Terenina, która wraz z rodzicami i siostrą była świadkiem rzezi wołyńskiej – opowiada pani Ewelina. - Przez takie lokalne życiorysy chcemy pokazać historię Polski. Opowiedzieć na żywych przykładach, jak żyli, z czym się borykali w tamtych okrutnych czasach. Nazywamy ich nieznanymi wojownikami, bo wojownikiem był żołnierz, który walczył o życie i wolność, ale też matka często samotnie walcząca o przetrwanie swoje i dzieci.

Wiele z takich historii pani Ewelina już odebrała, przeczytała i zaczęła katalogować.

- Ludzie piszą do nas z całej Polski, ale mamy też zebrane opowieści mieszkańców naszego regionu – dodaje sołtyska. - Te nadsyłane historie bywają tak długie, że od jednej osoby odbieram czasem po kilka, kilkanaście e-maili. Wszystkie z opisami i zdjęciami.

Czasem historie się urywają, bo rodziny po prostu nie wiedzą, co się dalej wydarzyło. Wielu z bohaterów tych opowieści już nie żyje.

- I tak mamy historię mężczyzny, który parzył sobie tytoń, żeby trafić z aresztu do szpitala – opowiada pani Ewelina. - Na szpitalnym oddziale poznał Litwina, z którym uciekł. Obaj szli nocami, w dzień się ukrywając. Nasz bohater doszedł do swoich rodzinnych stron w okolicach Łasku.

W nadesłanych w ramach akcji e-mailach jest też historia miłosna niemieckiego oficera, który stracił głowę dla polskiej dziewczyny. Uratował ją przed rozstrzelaniem. Potem musiał uciekać do Niemiec. Ze swoją ukochaną pisał jeszcze do lat 70., ale nigdy już się nie spotkali.

- W tych relacjach jest tyle tragedii i zmagania – dodaje sołtyska. - Czasami siedzę, czytam i po prostu nie wierzę. Pewnych wątków nikt by nie wymyślił nawet do filmowego scenariusza. 

Historie i wspomnienia można przesyłać na e-mail: nieznany-wojownik@wp.pl.