Henryk Gajda został wójtem w pierwszych wyborach samorządowych w 1990 roku. Od tamtej pory nieprzerwanie rządzi gminą wiejską Pabianice. Wygrywał kolejne wybory w cuglach, a jego oponenci i podwładni mówili o nim „Henryk VIII” lub „Niezniszczalny”.

– Mam 66 lat i tak się ładnie złożyło, że kadencja się kończy. Skorzystałem z możliwości przejścia na emeryturę – wyjaśnia Henryk Gajda. – Będę kandydować na radnego powiatowego w wyborach samorządowych z Bloku Samorządowego Razem.

Henryk Gajda kierował gminą Pabianice nieprzerwanie przez 28 lat, 7 kadencji.

– Trochę mi żal, bo zawsze pracę stawiałem na pierwszym miejscu – mówi. – Teraz będę miał więcej czasu na wspominanie mojej zmarłej żony i córki. Miałaby dziś 28 lat. Gdy widzę, jak ojcowie prowadzą córki do ślubu, to serce mi się ściska. Pocieszam się, że mam syna i dwóch wnuków, 5- i 8-letniego. Będę miał dla nich więcej czasu.

Gajda w samorządzie lokalnym pracował przez 39 lat - całe swoje zawodowe życie. Zaczynał w 1979 roku, jako instruktor ds. gospodarstw specjalistycznych w Urzędzie Gminy w Pabianicach, później był inspektorem ds. gospodarki ziemią. W listopadzie 1983 roku został sekretarzem gminy Dłutów, a w następnym roku został naczelnikiem. W styczniu 1988 r. został kierownikiem wydziału rolnictwa w Urzędzie Miejskim w Pabianicach. W 1990 r. wybrano go na wójta gm. Pabianice i tak zostało do dziś.

W jakiej kondycji zostawia swój urząd?

– Gmina jest w dobrej kondycji finansowej. Przyszły wójt nie będzie miał problemów – zapewnia wójt Gajda. – Nie jest zadłużona, bo nie brałem kredytów. Byli tacy, co stawiali mi to za zarzut, ale ja obawiałem się pożyczek, nie wiedząc, co nas czeka w następnych latach.

Co czeka jego następcę?

– Dokończenie budowy drogi Piątkowisko - Żabieniec i rozwiązanie sprawy budowy sali gimnastycznej w szkole w Petrykozach. Mieliśmy na to 2 mln zł. Oferent w konkursie wystawił cenę 4 mln zł - mówi.