Na dwóch turnusach wakacje spędziło tutaj około 300 dzieci.

- Są bardzo dobre warunki do nauki żeglowania – mówi Marta Stępień, komendantka obozu. – Chętnych do Kopernicy nigdy nie brakuje.

Ewa Jabłońska, Joanna Stępień i Konrad Herman przez 19 dni uczyli się prac bosmańskich i węzłów. Szło im całkiem nieźle.

- W przyszłości chciałabym zrobić patent – mówi Ewa. – Wiem, że to wymagać będzie jeszcze dużo nauki i ćwiczeń.

- Uwielbiam żeglarski klimat. Śpiewaliśmy dużo szant, wiał wiatr i dmuchało w żagle – wspomina Konrad.

Ci, którzy byli na obozie żeglarskim pierwszy raz, przeszli chrzest. Każdy z nich otrzymał swoje wodniackie imię.

- Nadawaliśmy imiona związane z żaglami. Były to między innymi: Skrzynka Mieczowa, Sztywny Rumpel, Obciągacz Bomu, Mokry Fał czy Smukła Wanta – wymienia druhna Majka Pakuła, kadra pomocnicza.

Dla uczestników obozu były również inne atrakcje. Spędzali czas nad wodą, brali udział w ogniskach i zawodach sportowych. Były też wycieczkowe rejsy. Zwiedzili miejscowości: Małe Swornegacie czy Charzykowy.

- Dla niektórych szokiem było spędzenie wakacji z ograniczonym dostępem do informacji, prądu, telefonii, internetu, cywilizacji – tłumaczy Konrad. – Ale pod koniec obozu wiele osób uznało to za przyjemne odcięcie się od pędu życia.

Na obozach harcerskich wakacje spędziło ponad 500 pabianickich dzieci. Oprócz Kopernicy zroganizowano je tradycyjnie w Dwerniku w Bieszczadach i w Rogowie koło Mrzeżyna nad morzem. Maluchy pojechały do Małecza. (kate)

 

 

 

Nad jeziorem Charzykowskim w Kopernicy oprócz harcerskich gier i zabaw były też żagle. Na dwóch turnusach wakacje spędziło tutaj około 300 dzieci.

- Są bardzo dobre warunki do nauki żeglowania – mówi Marta Stępień, komendantka obozu. – Chętnych do Kopernicy nigdy nie brakuje.

Ewa Jabłońska, Joanna Stępień i Konrad Herman przez 19 dni uczyli się prac bosmańskich i węzłów. Szło im całkiem nieźle.

- W przyszłości chciałabym zrobić patent – mówi Ewa. – Wiem, że to wymagać będzie jeszcze dużo nauki i ćwiczeń.

- Uwielbiam żeglarski klimat. Śpiewaliśmy dużo szant, wiał wiatr i dmuchało w żagle – wspomina Konrad.

Ci, którzy byli na obozie żeglarskim pierwszy raz przeszli chrzest. Każdy z nich otrzymał swoje wodniackie imię.

- Nadawaliśmy imiona związane z żaglami. Były to między innymi: Skrzynka Mieczowa, Sztywny Rumpel, Obciągacz Bomu, Mokry Fał, czy Smukła Wanta – wymienia druhna Majka Pakuła, kadra pomocnicza.

Dla uczestników obozu były również inne atrakcje. Spędzali czas nad wodą, brali udział w ogniskach i zawodach sportowych. Były też wycieczkowe rejsy. Zwiedzili miejscowości: Małe Swornegacie czy Charzykowy.

- Dla niektórych szokiem było spędzenie wakacji z ograniczonym dostępem do informacji, prądu, telefonii, internetu, cywilizacji – tłumaczy Konrad – Ale pod koniec obozu wiele osób uznało to za przyjemne odcięcie się do pędu życia.

Na obozach harcerskich wakacje spędziło ponad 500 pabianickich dzieci. Oprócz Kopernicy zroganizowano je tradycyjnie w Dwerniku w Bieszczadach i w Rogowie koło Mrzeżyna nad morzem. Maluchy pojechały do Małecza. (kate)