– Ten Sylwester będzie wyjątkowy, bo jest jubileuszowy – mówi Adam Marczak, organizator wszystkich dziesięciu sylwestrów na Starym Rynku.
Zabawa zacznie się o godzinie 22.00. Wtedy na scenę wejdą młodzieżowe zespoły Madfeuer, a po nim Fireball. To zespoły z Miejskiego Ośrodka Kultury im. Zbigniewa Herberta. Kwadrans po godz. 23.00 zobaczymy gwiazdę wieczoru -Ivana Komarenko. O północy prezydent Zbigniew Dycho i przewodniczący Rady Miejskiej Grzegorz Mackiewicz złożą mieszkańcom życzenia noworoczne. Potem będzie pokaz sztucznych ogni. Po północy znów na scenie pojawi się Komarenko. Będzie śpiewał do godz. 1.00. Wtedy rozpocznie się godzinna dyskoteka.
- Na wszystkich będzie czekał kocioł gorącej zupy – obiecuje Marczak. – Ugotujemy około trzech tysięcy porcji.
Zupa będzie za darmo. Będą stanowiska z piwem i grillem.

Plan zabawy:
22.00 – Madfeuer i Fireball
23.15 – Komarenko – I część koncertu
23.55 – życzenia
24.00 – pokaz sztucznych ogni
0.15 – Komarenko – II część koncertu
1.00 – dyskoteka

 

 

Zabłyśnie gwiazda z Syberii

W ostatni wieczór starego roku Ivan Komarenko i zespół Delfin wystąpią na Starym Rynku w Pabianicach.
– Wykorzystam wszystkie moje doświadczenia z dotychczasowej działalności estradowej, aby Was nie zawieść. Mam nadzieję, że przeżyjemy wspólnie wspaniałe chwile – mówi piosenkarz.
Ivan Komarenko urodził się, wychowywał i ukończył szkołę średnią w Rudnogorsku na Syberii. Jako czternastolatek po raz pierwszy wystąpił publicznie w domu kultury na dyskotece. Postanowił zrezygnować z zawodu maszynisty, który przez wiele lat go fascynował i związał się z muzyką na dobre i na złe.
W wieku lat piętnastu wyprowadził się z domu rodzinnego.
– Rozpocząłem naukę w Bracku w Średniej Szkole Muzycznej na wydziale instrumentów dętych – opowiada.
Dął w trąbkę przez dwa lata i czekał na osiemnaste urodziny. Wydziału instrumentów dętych nie ukończył, bo jego powołaniem był śpiew. W wieku lat siedemnastu przeniósł się do Irkucka na wydział piosenki estradowej.
W poszukiwaniu lepszego życia wyjechał do Moskwy. Tam poznał Inę. Była chora na stwardnienie rozsiane. Zaprzyjaźnili się ze sobą i obiecali sobie pomagać. Dzięki Inie pewnego dnia Ivan odwiedził polski kościół, gdzie dowiedział się o zlocie młodzieży w Częstochowie z okazji przyjazdu Papieża.
Pojechał na zlot. To był jego pierwszy wyjazd za granicę. Podczas pobytu Częstochowie zaprzyjaźnił się z siostrami franciszkankami. Cała grupa z Rosji, w której był, zamieszkała u nich w ogródku w dużych namiotach.
– Pamiętam jak wieczorem wracałem z Jasnej Góry. Chodziłem po klasztornym ogródku i zachwycałem się możliwością zrywania dojrzałych jabłek z drzew – wspomina. – Na Syberii, skąd pochodzę, można tylko o tym pomarzyć.
Ostatniego dnia zdążył jeszcze porozmawiać z siostrą Kler.

- Po skończeniu życiowej opowieści siostra smutno westchnęła, pokiwała głową i przytuliła mnie. Powiedziała, że jeśli będę odważnie dążył do swojego celu, to na pewno uda mi się tu wrócić, a wówczas ich dom jest moim domem. Utkwiło to w mojej głowie. Odtąd przyświecał mi nowy cel: wrócić do Polski– wspomina.
Siostra Kler spełniła obietnicę. Skierowała Ivana do podwarszawskich Lasek, gdzie znajdował się zakład dla niewidomych prowadzony przez siostry zakonne. Tam znalazł schronienie. Dostał pokój, pracę, jedzenie i ubranie. W Laskach mieszkał przez pół roku. Wiedział, że przebywanie tam nie może trwać wiecznie. Musiał poukładać sobie życie. Chciał studiować, ale brakowało mu matury. Po raz kolejny wrócił do Rosji.
W Irkucku rozpoczął naukę w szkole wieczorowej. Po lekcjach chodził do polskiego kościoła katolickiego. Zaprzyjaźnił się z księdzem Ignacym Pawlusem, misjonarzem z Polski. Pewnego dnia ksiądz powiedział, że jedzie do Moskwy załatwiać jakieś swoje sprawy. Wrócił z wiadomością, że za pośrednictwem pewnej instytucji związanej z Kościołem, załatwił dla Ivana studia w Polsce. Tak trafił do Wrocławiu, gdzie przez rok uczęszczał do szkoły języka polskiego dla cudzoziemców. Po jej ukończeniu podjął studia na Uniwersytecie Warszawskim, na Wydziale Filologii Języka Polskiego.
Uczył się i zawzięcie zajmował sie sportem. Chodził na basen, trenował w zespole tańca nowoczesnego, biegał na stadionie Skry, ćwiczył na siłowni. W wakacje wyjeżdżał na wyprawy trekkingowe w dzikie zakątki Rosji (jez. Bajkał, Ałtaj, Półwysep Kolski, Wyspy Sołowieckie, Ural).
– Na 5 roku studiów postanowiłem powrócić do mojej prawdziwej pasji, czyli śpiewania– mówi.
Rozpoczął naukę w trzyletnim studium muzycznym na wydziale piosenki estradowej. Wytrwale szukał ludzi chętnych do współpracy. Angażował się w różnego rodzaju programy ("Droga do gwiazd", "Szansa na sukces"), a nawet wygrał casting zorganizowany przez Teatr Roma do musicalu "Miss Sajgon".
–W końcu jednak trafiłem do reality show Michała Wiśniewskiego "Jestem jaki jestem" – wspomina.
Z zespołem Delfin nagrał piosenkę "Jej czarne oczy". Jej pozytywny odbiór zmotywowała ich do intensywnych starań związanych z promocją zespołu. Zaczął się okres ciężkiej pracy.
Wiadomość, że zespół weźmie udział w konkursie Eurowizji, zastała ich w USA.
– Miałem mieszane uczucia, i bałem się i, cieszyłem jednocześnie – mówi.
Po Eurowizji zespół wystąpił na bardzo wielu koncertach i nagrał drugą płytę "Dwa Żywioły".