Pan Jarek wywalczył tytuł na motocyklu Suzuki GSXR 1300 Hayabusa o mocy 197 koni mechanicznych, który w czasie jazdy przy doładowaniu dynamicznym uzyskuje aż 213 koni. W najbliższych zawodach w Pile nasz mistrz wystartuje na Hondzie CBR 600 F4i o mocy 109 KM. Jednak jest to lżejszy motocykl i nie ślizga się tak, jak suzuki.

- Nieważne na czym pojedzie, on potrafi wygrać na każdym motocyklu, jaki dosiada – uważają koledzy z PTC.

O tym, jak się zdobywa złoto mistrzostw Polski opowiadają nam: Jarosław Kalata i kierownik sekcji motorowej Pabianickiego Towarzystwa Cyklistów, Mariusz Poluchowicz.

Życie Pabianic: Czy były kwalifikacje do tych mistrzostw Polski, czy mógł wystartować każdy chętny?

Jarosław Kalata: Kwalifikacji nie ma, każdy może się zgłosić. Każdy, kto czuje się na siłach, by podjąć rywalizację z najlepszymi. Trzeba dopasować pojemność motocykla do odpowiedniej klasy podzielonej na pojemności silnika. Wbrew pozorom, nie jest to wcale łatwe. Opanowanie dużej mocy przy jak najlepszym starcie to odpowiednie dozowanie sprzęgła i gazu, aby start i rozpędzanie były maksymalnie wykorzystywane na całym odcinku. Nie bez znaczenia pozostaje również prędkość końcowa na mecie, ale dobry start to podstawa. Jeśli koło tylne ślizga się od nadmiaru mocy, albo przednie przez dłuższą chwile pozostaje uniesione to nie może być mowy o dobrym starcie.

Jaki postawił sobie pan cel przed tymi mistrzostwami?

J.K.: Moim celem w tym sezonie, podobnie jak w poprzednim, jest miłe spędzenie czasu wspólnie z rodziną i przyjaciółmi uwieńczone pamiątkowymi pucharami. Robię to, co lubię, nie dla medali czy miejsca na podium. Lubię rywalizację i lekką adrenalinę, ale najbardziej cieszę się, że rodzina podziela moją pasję i towarzyszy mi w każdych zawodach.

Czy specjalnie przygotowywał się pan do tych mistrzostw? Jeśli tak, to gdzie, jak długo?

J.K.: Nie przechodzę specjalnych szkoleń, gdyż za najlepsze treningi uważam czynny udział we wszystkich możliwych do pojechania zawodach. Dlatego też startuję w dwóch różnych kategoriach. Z każdej przejechanej rundy wyciągam wnioski, przy okazji zdobywając nowe doświadczenia oraz umiejętności.

Czy o zwycięstwie decydował jeden przejazd, czy suma czasów?

J.K: O zwycięstwie decyduje czas reakcji (ruszenia od momentu otrzymania sygnału) + czas dojazdu do mety. Te czasy oczywiście muszą być jak najszybsze, dlatego trenowanie refleksu, zdobywanie doświadczenia oraz wyciąganie wniosków po każdym przejeździe dają efekty przy pomiarach specjalistycznym sprzętem. Chodzi tu o dobry refleks i opanowanie maszyny po starcie, aż do osiągnięcia mety. Na ostatnich zawodach udało mi się zrobić czas reakcji po zapaleniu zielonego światła - 0,200 sekundy, a powtarzalne czasy reakcji to 0,200 do 0,400 sekundy. Nie bez znaczenia jest też wsparcie najbliższych. Dziękuję serdecznie moim przyjaciołom i kolegom z PTC za wsparcie i kibicowanie.

Czy to pierwszy tytuł mistrza Polski, czy już wcześniej zdobywał medale mistrzostw Polski?

Mariusz Poluchowicz: To już kolejny taki tytuł, który zdobywa Jarek. Wspomnę choćby ubiegłoroczny sierpniowy wyścig, w którym również był pierwszy w swojej klasie. Ubiegły rok był istnym szaleństwem. Pandemia, odwoływane startów, czy choćby problemy ze startami niektórych zawodników spowodowały, że długi czas nie wiedzieliśmy nawet, iż Jarosław Kalata w klasyfikacji generalnej KING OF POLAND zdobył tytuł Mistrza w klasie Moto Street Max za 2020 rok. Do mediów poszedł komunikat, że jest drugi. Prostuję więc, korzystając z okazji, nasz zawodnik w „generalce” był najlepszy w Polsce!

Kto wspiera naszego mistrza podczas zawodów?

M.P.: Podczas zawodów zawsze wspierają Jarka jego najbliżsi. Żona wraz z dziećmi nieustannie są przy jego boku. Teraz, gdy przepisy pandemiczne nieco poluzowano, jeżdżę z nim również ja i kilka osób z naszej sekcji. Na kolejne zawody zabieramy dodatkowo dwie hostessy.

Czy w mistrzostwach Polski startowali jeszcze jacyś zawodnicy PTC?

M.P.: W tych konkretnych zawodach uczestniczy jedynie Jarek. Mamy wielu utalentowanych motocyklistów sprawdzających się zarówno na torze jak i w terenie czy na placu manewrowym, lecz na razie jedynie Jarek uczestniczy w wyścigach na 1/4 mili. Planujemy wystawić kolejnego zawodnika w tej konkurencji i to jeszcze w tym sezonie. Nazwisko zawodnika na razie zachowamy w tajemnicy. Powiem tylko – Piotr, trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że będziesz równie dobry jak Jarek!

Jakie plany startowe nasz mistrz ma jeszcze na ten rok?

M.P.: Najbliższy start to zawody na torze w Pile. Później Olsztyn, Katowice i Piotrków Trybunalski. Być może zaliczymy jeszcze kilka innych zawodów, ale to ustalimy wspólnie z zawodnikiem. Jeśli nadal tak dobrze będzie nam się wiodło, to myślę, że czeka nas też triumfalny występ w dniu 10 września tego roku w Białej Podlaskiej, gdy zostanie rozegrana V finałowa runda King of Poland.

Jak długo pan Jarek jeździ w barwach PTC?

M.P.: Żeby była jasność, wszystko, czego dokonał, Jarek zawdzięcza jedynie sobie samemu i wsparciu najbliższej rodziny. W mojej sekcji jeździ od ubiegłego roku, ale jak mi wiadomo, ściga się też od niedawna. Poznałem go podczas „obstawiania” pielgrzymki biegowej jakieś trzy lata temu i wówczas nie uczestniczył jeszcze w wyścigach. Jestem dumny, że mam w swoim teamie mistrza Polski. Jarek Kalata jako wyjątkowo skromny człowiek nie żąda właściwie niczego przysparzając chwały Pabianickiemu Towarzystwu Cyklistów i historycznej sekcji motorowej, która ma już 90 lat.