Drużyny liczyły po 4 mężczyzn i 2 kobiety. Skład naszych: Tomasz Mikuta, Andrzej Romanowski, Przemysław Pawłowski, Michał Błaszczyk, Przemysław Antosiak, Zbigniew Grzanka (wszyscy z Big Stona), Malwina Karaszkiewicz (TKKF Pabianka) oraz Agnieszka Cyrańska (Jutrzenka Bychlew). W imprezie zagrało 11 ekip, które podzielono na 2 grupy. Nasz zespół znalazł się w sześciodrużynowej grupie A. Trzy pierwsze mecze to gładkie zwycięstwa. Czwarty, a zwłaszcza piąty (z reprezentacją Ash), decydujący o 1. miejscu w grupie, to też wygrane po 2:0, ale już po ciężkiej walce.

Schody zaczęły się w półfinale. Tam czekała ekipa z Hradca Kralove (ubiegłoroczny zwycięzca turnieju). Po niesamowitych końcówkach setów, potężnych atakach Mikuty oraz efektownych blokach Antosiaka, pabianiczanie wygrali na przewagi. Półfinał był emocjonujący, ale to, co wydarzyło się w finale, przeszło oczekiwania wszystkich. Kilkuset kibiców zgromadzonych w hali późnym wieczorem, jeszcze przez kilka minut po zakończonym meczu, na stojąco oklaskiwało aktorów widowiska. Rywalami Pabianic była drużyna gwiazd ekstraligi czeskiej sprzed 10-15 lat. Na boisku nie widać było zmęczenia wcześniejszymi pojedynkami. Przez półtorej godziny, przy ogłuszającej wrzawie i tumulcie kibiców (wielu kibicowało nam), walka trwała punkt za punkt. Tym razem decydujące akcje w obu setach wykonał Romanowski. W pierwszym, przy stanie 30:29, a w drugim, gdy było 29:28. Wcześniej kilkoma efektownymi obronami popisał się Pawłowski.

Starosta Ash, poproszony przed kamerami regionalnej TV o ocenę poziomu finału, powiedział krótko – „to było fantastyczne!”. Zwycięzcy zgarnęli wszystko. Nagrody indywidualne i puchar przechodni przyjechały do Pabianic. Po oficjalnym zakończeniu imprezy, już w części nieoficjalnej, furorę zrobił Przemek Pawłowski, który brawurowo zaśpiewał i zagrał na gitarze znane blusowe „kawałki” grupy Dżem.

Kolejny turniej w Ash już we wrześniu. Ponoć obsada ma być jeszcze silniejsza.