Proszę Państwa, do napisania tego krótkiego felietoniku skłoniła mnie kolejna informacja, którą pochwaliły się nasze władze miasta – jak to dużą subwencję przekazały na konto klubu PTC. Subwencję, która nie pozwala temu klubowi spełniać statutowych zadań, lecz także nie pozwala umrzeć, ale - jak się dowiedziałem - nic za darmo.
A gdzie, Panie Prezydencie, statutowe obowiązki jednostki, którą Pan kieruje? Gdzie łożenie na kulturę fizyczną?
Proszę Państwa, każdorazowo kiedy myślę o PTC, przypomina mi się dowcip o tym, jak pracownik przychodzi do przełożonego i mówi: „Szefie, chciałbym z Panem porozmawiać w trzy oczy”. A szef na to: „Przecież mamy po dwoje oczu”. A co pracownik: „Tak szefie, ale na to, co powiem, jedno oko trzeba przymknąć, bo inaczej nie zrozumie się tego”.
Tak jak z klubem PTC. Klub powstał w 1906 roku, zakładali go mistrzowie tkaccy przy współudziale pabianickich rzemieślników po to, by krzewić kulturę fizyczną, jak zapisano w statucie, lecz także, by na gruncie sportowym robotnik mógł spotkać się ze swoim szefem, jak równy z równym. W klubie tym krzewiono także podstawy patriotyczne. Założyciele, a także zawodnicy tego klubu, brali czynny udział w walce o Polskę, dlatego kilka lat temu pod jego patronatem powstał Komitet Wyborczy „Prawica Razem”, który wystartował w wyborach samorządowych, wprowadzając do Rady Miasta i Rady Powiatu swoich przedstawicieli. Po wyborach ludzie ci zapomnieli dzięki jakiemu patronowi sięgnęli po władzę. Sport stał się dla nich sprawą nieważną, wręcz przeszkadzającą w dalszej karierze. A nie tędy droga, mości państwo, gdyż nie od dziś wiemy, że im więcej wydamy na rozwój fizyczny młodego człowieka, tym mniej wydamy na jego późniejsze leczenie, mniej będziemy mieli chuligaństwa na ulicach, bo młodzież wyżyje się na boisku, parkiecie. Przy okazji wyłuskamy takie perełki jak Marcin Komorowski (notabene wychowanek PTC), a także nasi zapaśnicy.
Młody człowiek wychowuje się w przyjaznym mu środowisku i kontynuując swoją karierę sportową czy zawodową poza granicami miasta czy kraju, zawsze będzie wracał tam, gdzie miał dobre wspomnienia. A wy, Państwo, co robicie, by tak się stało?
Przymyka mi się także oko, gdy słyszę, jak przedstawiciele pabianickiego biznesu wypowiadają się o kontynuacji interesów sprzed 1989 roku, a nawet sprzed wojny. Więc, proszę Państwa, klub PTC był po wojnie postrzegany jako tak zwany „klub prywaciarski” i jako taki cieszył się względami tej grupy społeczeństwa. Często zdarzało się w tych siermiężnych czasach, że przychodził do klubu „prywaciarz” i wszystkim trenującym kupił po czekoladzie, czy kupił trampki, zaprosił na obiad, czy po prostu przekazał do kasy klubu jakieś środki finansowe. Gdzie ta tradycja wśród przedsiębiorców, gdzie reklamy Waszych firm i to w czasach, gdzie możecie te działania odpisać od podstawy opodatkowania? Proszę Państwa, tradycja to nie tylko kontynuacja nazwy firmy.
Dlatego, moi Państwo, zawsze powtarzam, że nawet patrząc w „trzy oczy”, ni diabła tego zrozumieć nie mogę.  

(dane autora i jego numer telefonu tylko do wiadomości redakcji)