Historia początków drużyny rozpoczyna się dość typowo.

- Po skończeniu szkoły średniej brakowało nam siatkówki. Postanowiliśmy stworzyć drużynę i dołączyć do rozgrywek w Zimowej Lidze Siatkówki w Pabianicach. Składaliśmy się wtedy wyłącznie z grupy znajomych. – wspomina Patryk Trojan, prezes Swojaków. 

Po zakończeniu zimowej ligi, siatkarze nie chcieli poprzestać na rozgrywkach w Pabianicach. W większym składzie postanowili spróbować swoich sił w Łódzkiej Amatorskiej Lidze Siatkówki. Rozgrywki są dość rozbudowane – składają się z jednej ligi żeńskiej oraz pięciu męskich a w każdej z nich gra po osiem - dziewięć zespołów.

- Ta liga działa od ponad 20 lat i jest największa w Polsce. To już znana marka – uważa Artur Bistuła, wiceprezes Swojaków.

Chętnych do gry w pabianickiej ekipie nie brakuje. Obecnie trenuje w niej prawie 50 zawodniczek i zawodników. Wszyscy rekrutują się z powiatu pabianickiego.

- Oprócz pabianiczan są zawodnicy z Piątkowiska, Dobronia, Dłutowa – mówi Justyna Marczyńska ze Swojaków.

„Swojaki” – nakręceni na siatkówkę

Stoją od lewej: Julia Warmińska, Patrycja Michalska, Żaneta Krajewska, Patrycja Kaczmarkiewicz, Maja Michałowicz, Daria Koziara, Paulina Stefaniak.

Na dole od lewej: Marta Grzanka, Justyna Marczyńska, Julia Kozdroń, Natalia Malinowska, Julia Janaszewska.

Ciągle zgłaszają się nowi siatkarze.

- Czasami musimy odmówić, bo nie mamy takich możliwości by każdy z nich mógłby dołączyć– mówi Trojan. – Chcemy się rozwijać, ale tworzenie kolejnych zespołów to melodia przyszłości.

Nic dziwnego, że Swojaki wystawiły dwa zespoły w rozgrywkach. Panie grają w ekstraklasie jedynej damskiej lidze. Panowie po udanym starcie w trzeciej lidze i awansie już po pierwszym sezonie, obecnie mierzą się z zespołami z drugiej ligi.

- Mamy w drużynie ludzi, którzy od kilku lat grają w drużynach amatorskich – informuje Artur Bistuła, wiceprezes klubu.

We wrześniu swoje treningi rozpoczęła trzecia drużyna.

- Na ten moment skupiamy się na treningach. Chłopaki grają sparingi i biorą udział w turniejach, przygotowując się w ten sposób do startu w rozgrywkach ligowych – dodaje prezes. – Muszą się poznać, zgrać, by być w pełnej gotowości na ligę.

Rozpiętość wiekowa u Swojaków jest spora. Najmłodszy zawodnik ma 16, najstarszy prawie 40 lat.

- Wszyscy się rozumieją. Oczywiście są tacy, na których trzeba huknąć czy pobudzić do działania – mówi prezes. – Ale tak jest w każdym zespole.

Drużyna Swojaków gra w Łódzkiej Amatorskiej Lidze Siatkówki Życie Pabianic

Stoją od lewej: Michał Wolski, Patryk Trojan, Bartosz Kępka, Artur Peska, Juliusz Grzanka, Olek Ciemnoczołowski.

Na dole od lewej: Dawid Sysio, Maciej Oberle, Artur Bistuła, Daniel Piotrowski, Eryk Jach, Jan Streit-Wlaźlak.

Drużynę panów i pań prowadzi wieloletni trener Kamil Simiński. Trzecią drużynę przejął Bistuła. Żeńska drużyna trenuje w gościnnych progach Szkoły Podstawowej nr 3, natomiast panowie znaleźli miejsce w hali w Rzgowie. Dlaczego właśnie tam?

- W Pabianicach nie mamy takich możliwości. Chętnych jest wiele a dostęp do sal jest ograniczony. W Rzgowie bezproblemowo jesteśmy w stanie ustalić terminy – mówi Marczyńska. – Jest to jedna z lepszych hal w okolicy. Mamy tutaj komfort.

- Poza tym w Rzgowie już jesteśmy „swojakami” – śmieje się Trojan. – Ludzie urzekli nas atmosferą, są przyjaźni i traktują nas z uśmiechem.

Każda drużyna ma dwa treningi w tygodniu.

- Na razie sami siebie finansujemy – mówią siatkarze. – Miesięcznie wykładamy z własnych kieszeni ponad 2000 złotych.

Jeśli już przy finansach jesteśmy: wpisowe do ligi na rok to koszt od 1.500 złotych wzwyż od drużyny. Swojaki utrzymują się ze składek członkowskich. Mecze ligowe rozgrywają w Szkole Podstawowej nr 205 na łódzkim Olechowie, hala jest podzielona na trzy sektory. Mecze pod siatką toczą się równolegle. Siatkarze grają w piątkowe wieczory oraz w soboty. Organizator zapewnia sędziów oraz opiekę medyczną.

W lidze amatorskiej zdarzają się transfery, ale na ściśle określonych zasadach. Transfery są darmowe, są kwestią porozumienia zawodnika z obiema drużynami.

- Jest przepływ zawodników między klubami – informuje Trojan. – Przed rozpoczęciem ligi wzmocniliśmy zespół panów, zimą do drużyny żeńskiej przeszła jedna zawodniczka.

Swojaki to nie tylko typowa walka pod siatką. To poniekąd… styl bycia.

- U nas trzy czwarte zespołu jest zaangażowane w pracę na rzecz klubu. Każdy daje coś od siebie – zaznacza Bistuła.

- Mamy rozbudowane zaplecze organizacyjne, każdy wie, w czym się najlepiej odnajduje i co może robić z korzyścią dla drużyny – uważa Marczyńska. – Jest tutaj dużo osób, które są bardzo zaangażowane w siatkówkę.

Nie chcieli być zlepkiem ludzi, którzy biorą piłkę pod pachę i spotykają się na meczach. Swojaki to grupa przyjaciół, którzy spędzają ze sobą czas nie tylko pod siatką. Organizują wspólne spotkania z okazji zakończenia sezonu czy klubowe wigilie. Gdy Swojaki grają mecz, widać ich i słychać w całej hali. Swoje mecze chętnie nagrywają a później publikują.

- Inwestujemy w samych siebie. Chcemy być postrzegani jak profesjonalny zespół: mamy swoje bluzy, skarpety, podkolanówki, stroje, bidony. Budujemy własną markę – zaznacza Marczyńska. – Bawimy się tym, co lubimy.

„Swojaki” – nakręceni na siatkówkę

Stoją od lewej: Arkadiusz Daroch, Przemysław Grabarz ,Michał Pyra, Patryk Kopka, Dawid Rogalski, Dawid Kaźmierczak, Patryk Strzelec

Na dole od lewej: Filip Stankiewicz, Robert Hauzer, Adrian Jeliński, Adam Suliński, Wiktor Bordowicz ,Oliwier Konieczny

Ostatnio jednej z koleżanek, która urodziła dziecko, podarowali ubranko z logo drużyny.

- Mamy pierwszą „Swojaczkę”. Trzymamy kciuki, żeby została siatkarką – puszcza oko pani Justyna.

Zawodnicy wspierają się nawzajem. Panowie dopingują panie i na odwrót. Oprócz tego siatkarze mają wsparcie w najbliższych osobach.

- Żyją tym, co robimy. Nie dorobiliśmy się jeszcze klubu kibica, ale wszystko przed nami – uśmiecha się siatkarka.

- Nie znam lepiej zorganizowanej drużyny niż my – uważa Bistuła. – Nas jest widać i nas jest słychać. To jest budujące, że podchodzą do nas ludzie, którzy grają w siatkówkę po kilkanaście lat i mówią, że świetnie to robimy.

Nie spodziewali się, że po niespełna dwóch latach istnienia klub będzie miał swoją markę w Łodzi.

- Mamy sporo znajomych w innych klubach, którzy dopytują o nas. Wzbudzamy zainteresowanie – mówi Bistuła.

Swojaki organizują też imprezy. Za nimi już trzy turnieje plażowe i dwa halowe. Niedawno przygotowali turniej w Dobroniu. Nie ograniczają się jedynie do „załatwienia” hali. Chodzą, pytają, szukają sponsorów.

- Chcemy, by było to coś więcej niż klasyczny turniej – zaznacza Marczyńska. - Podczas ostatniego turnieju plażowego do współpracy z nami zaangażowała się Strefa Supli, Formownia, park linowy Linka, zakłady mięsne Pamso, myjnia Prosper.

Cały czas poszukują firm, które będą współpracować z drużyną.

- Mamy krótki staż i nie zagwarantujemy im tego, co kluby sportowe – dodaje Marczyńska. – A jednak zdolności organizacyjne pozwalają nam na przyciąganie sponsorów.

W czym tkwi tajemnica organizacyjnego sukcesu?

- Nie wymagamy złotych gór od sponsorów, nie chcemy by nasze pomysły przekraczały jego możliwości – mówi Trojan.

- Nie żądamy pieniędzy. Bardziej wartościowe są dla nas nagrody rzeczowe, typu vouchery lub bony w sklepie czy na siłowni – dodaje Bistuła.

Plany dalekosiężne Swojaków to start w ligowych rozgrywkach pod egidą Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Na razie siatkarze chcieliby rozbudowywać sekcję o kolejne drużyny.

- Marzy mi się, byśmy mieli swoich wychowanków, których uczylibyśmy gry w siatkówkę od podstaw – snuje plany Bistuła. – Chcielibyśmy wychwytywać talenty.

- W Pabianicach są piłkarze, koszykarki, koszykarze, szczypiorniści – wylicza Marczyńska. – Siatkówki nie ma. Chcielibyśmy skutecznie wypełnić tę lukę.

Życzymy powodzenia!