Krzysztof Jeżowski został mistrzem Polski ze startu wspólnego elity. Kolarz ekipy CCC Polsat Polkowice na końcowych metrach pokonał klubowego kolegę – Tomasza Smolenia i Błażeja Janiaczyka z grupy Mróz Action Uniqua.

To największy sukces pabianiczanina w karierze. Wcześniej Jeżowski zdobywał w krajowym czempionacie srebrny (2002 r.) i brązowy medal (2004 r.).

Zawodnicy mieli do pokonania 254-kilometrową trasę prowadzącą z Borka Wielkopolskiego do Dolska, dalej do Księża Wielkopolskiego i z powrotem do Dolska, gdzie była pętla, którą kolarze pokonali 14-krotnie (Dolsk - Trąbinek - Ostrowieczno - Ostrowieczko - Dolsk).

Tuż po starcie na atak zdecydowała się piątka zawodników: Artur Detko, Łukasz Bodnar, Michał Olejnik, Piotr Osiński i Wojciech Kaczmarski. Mijając 47. kilometr trasy, jadąca na czele grupka miała  ponad 17 minut przewagi nad peletonem. Peleton ledwie uniknął zdublowania na rundach w Dolsku.

Na dwa i pół kółka okrążenia przed metą, czołowa czwórka miała 80 sekund przewagi nad trójką, która miała kolejne 40 sekund przewagi nad grupą zasadniczą. Kilkanaście kilometrów później przewaga czołówki nad drugą z grupek spadła do minuty, a nad peletonem do 90 sekund. W tym układzie kolarze wjechali na finałowe okrążenie, które zapowiadało się bardzo ciekawie. Różnice dzielące kolejne grupy malały z kilometra na kilometr, lecz jeszcze na 5 kilometrów przed metą wydawało się, że mistrza Polski poznamy z czołowej czwórki, gdyż ciągle miała ona pół minuty przewagi. Jednak finałowe kilometry przyniosły prawdziwe trzęsienie ziemi.

Na 2 kilometry przed metą dwie początkowe grupki zjechały się, lecz to nie był koniec „atrakcji”, bo kilkaset metrów dalej peleton dopadł uciekinierów. W tej sytuacji było pewne, że o mistrzowskim tytule zadecyduje sprint z dużej grupy.

Głównym faworytem takiego rozwiązania był Krzysztof Jeżowski, który dzięki wspaniałej pracy swej ekipy pierwszy zameldował się na kresce.

Zarówno Krzysztof Jeżowski jak i tegoroczna mistrzyni Polski w indywidualnej jeździe na czas - Bogumiła Matusiak są wychowankami tego samego trenera - Marka Wojny. Oboje rozpoczynali przygodę z kolarstwem  po skrzydłami tego szkoleniowca w LKS "Pawlikowiczance".


Z Krzysztofem Jeżowskim, kolarzem CCC Polsat Polkowice, o sukcesach i karierze sportowej rozmawia Życie Pabianic:

O czym marzy najlepszy sprinter w Polsce?
- O złotym medalu mistrzostw Polski (dotychczas Jeżowski zdobył srebro i brąz – przyp. red.). Ale moim największym marzeniem jest start na Igrzyskach Olimpijskich.

Dużo musiał Pan poświęcić, żeby znaleźć się w czołówce?
- Z wyników jestem zadowolony, jednak kosztuje to bardzo dużo pracy i wyrzeczeń. Trudno utrzymać cały czas wysoką formę.

Mieszka Pan w Pabianicach i od kilku lat ściga się w CCC Polsat Polkowice. Nie było oferty z zagranicznych grup?
- Były. Głównie propozycje z włoskich ekip. Jedną z nich była Amore e Vita. Niestety nie odpowiadała mi specyfika „włoskiego ścigania” i zbliżone do polskich propozycje finansowe.

Jeździł Pan w ekipie Knauf Team. Wygrywaliście wszystkie wyścigi. Nie żal, że się rozpadła?
- Bardzo dobrze wspominam te czasy. Tam każdy wiedział co do niego należy i wszyscy wykonywali świetną pracę. Rzeczywiście udało nam się wtedy wygrać wszystko. Bardzo trudno będzie stworzyć podobną ekipę.

Pierwszy wyścig?
- Pamiętam, ale nie wspominam go dobrze. Było to kryterium w Koninie. Wszyscy startujący mieli dobre rowery. Ja miałem klubowy sprzęt - bez przerzutek. Tego wyścigu nie ukończyłem.

Rozmawiał: Paweł Szyktanc


Krzysztof Jeżowski
Urodzony: 30.08.1975 r.
Wzrost/Waga: 181/73
Kariera: LKS Pawlikowiczanka, Mikomax Łódź, CWKS Legia, Knauf Mikomax Łódź, Knauf Domin Sport, CCC Polsat Polkowice.
Najważniejsze osiągnięcia: srebrny medalista Mistrzostw Polski (2002), brązowy medalista MP (2004), zdobywca Pucharu Polski, 9 wygranych wyścigów (2008), 5 (2007), 14 (2006).