Mecz zaczęliśmy od „trójki” Eweliny Gali i wszystko przebiegało zgodnie z planem do 8. minuty. Wtedy po rzucie Aleksandry Lorenz prowadziliśmy 16:14. Fatalna końcówka pierwszej kwarty, straty Natalii Łopińskiej, Magdaleny Grzelak i skuteczna gra przyjezdnych zaowocowały prowadzeniem gorzowianek aż dziesięcioma punktami (16:26).

Drugą kwartę zaczęliśmy od efektownego 8:0 i zbliżenia się do rywalek na jeden punkt (25:26). I znów z każdego zakamarka hali zaczęły wyłazić straty, faule i niecelne rzuty. W 15. minucie było 25:35. Przyjezdne zbierały pod własnym i naszym koszem, przechwytywały podania Łopińskiej. A przede wszystkim zdobywały punkty. Do przerwy przegrywaliśmy 33:51.

W trzeciej kwarcie zaczęliśmy dość mozolnie odrabiać straty. Nadal straszyły jednak niecelne rzuty tak za dwa, jak i za trzy punkty. Przed ostatnią odsłoną Grot miał 10 punktów straty (52:62). Aż nadeszła czwarta kwarta. Wyglądało na to, że oba zespoły zamieniły się koszulkami. To pabianiczanki zaczęły dziurawić kosz pudłujących przeciwniczek. W ciągu niespełna pięciu minut doprowadziliśmy do wyniku 65:65, rzucając 13 kolejnych punktów.

To jeszcze nic, bo kolejne pięć punktów (akcja za dwa i za trzy) rzuciła Aleksandra Dziwińska. Było 70:65. Wydawało się, że wyhamuje nas „trójka” Joanny Kobylińskiej (70:68), ale odpowiedzieliśmy rywalkom kapitalnie – trzy rzuty za trzy (kolejno Grzelak, Natalia Danych i Gala) dosięgły celu, punktowaliśmy też za dwa i z linii osobistych.

Gdy oszołomione gorzowianki wreszcie znalazły drogę do kosza, było już 85:70 dla nas. Klasowy zespół poznaje się po tym, że potrafi przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, nawet gdy podczas meczu „nie idzie”. Dziś nie szło przez trzy czwarte spotkania, a mimo wszystko nasze koszykarki w końcówce wykorzystały wszystkie swoje atuty, by wygrać dziewiąty raz w tym sezonie. Gratulacje!

Grot TomiQ: Danych 21, Gala 19, Dziwińska 18, Grzelak 18, Lorenz 4, Łopińska 3, Boniecka 2, Kirsz.