Tym razem w ekipie Sylwii Wlaźlak błyszczały zawodniczki mające na koncie kilkanaście lat gry na ligowych parkietach: Makowska, Magdalena Grzelak czy Joanna Szałecka. Nasze rozpoczęły od prowadzenia 4:0 i 8:2 (po rzucie Darii Kowalczyk w 5. minucie). Na pół minuty przed końcem pierwszej odsłony wygrywaliśmy 22:9. Po dwóch skutecznych akcjach gości zrobiło się 22:13.

W drugiej kwarcie po rzucie Joanny Twardowskiej mieliśmy już 13 punktów przewagi (26:13). Potem pabianiczanki pudłowały, źle podawały lub popełniały błędy kroków, zaś drużyna Lidera sukcesywnie odrabiała straty. W 18. minucie było 32:32. Potem to nasze musiały gonić wynik, a po wolnych Justyny Rudzkiej było 34:34. Ostatecznie to Lider schodził na przerwę z jednym punktem przewagi.

Wydaje się, że w przerwie nasza trenerka musiała przeprowadzić ze swoimi podopiecznymi… męską rozmowę. Pierwsze 3,5 minuty po zmianie stron wygraliśmy 7:0. Potem było tylko lepiej. Rzutem za trzy popisała się Szałecka, na swojej tablicy królowała Makowska, co umożliwiało wyprowadzanie skutecznych akcji. W 28. minucie po rzucie Szałeckiej było już 52:38 dla naszych.

W czwartej kwarcie pabianiczanki prowadziły różnicą nawet 17 punktów (68:51 po akcji Makowskiej). Było jasne, że nad halę przy świętego Jana musi nadejść armagedon, by Grot wypuścił z rąk zwycięstwo. Przyjezdne zakończyły mecz efektowną „trójką”.

Grot TomiQ Pabianice – Lider Swarzędz 68:62 (22:13, 13:22, 21:7, 13:20)

Grot TomiQ: Makowska 15, Grzelak 13, Szałecka 12, Szymańska 10, Twardowska 8, Rudzka 6, Kowalczyk 4, Piestrzyńska.