- Była niska wzrostem, ale wielka duchem – mówi Danuta Koralewska, koleżanka z boiska. – Z reguły wybiegała na parkiet w pierwszej piątce i pełniła funkcję kapitana zespołu.

Była jedną z pierwszych zawodniczek sekcji koszykówki założonej w 1966 roku przez Henryka Langierowicza. Miała talent do basketu – szybko została czołową snajperką w lidze juniorek oraz w rozgrywkach A Klasy. Wraz z pabianickim zespołem mozolnie pięła się w hierarchii krajowej koszykówki.

W 1971 roku koszykarki Włókniarza na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu zapewniły sobie awans do drugiej ligi, wygrywając z rezerwami poznańskiego Lecha 74:47. Niewysoka (160 cm) rozgrywająca Teresa Ciechulska poprowadziła nasz zespół do zwycięstwa, rzucając aż 30 punktów. Ostatecznie pabianiczanki zameldowały się w drugiej lidze bez porażki, wygrywając wszystkie 20 spotkań.

- „Ciapa” była niezwykle temperamentna, ambitna i waleczna. Na boisku i poza nim najlepiej rozumiała się z najwyższą w zespole Krystyną Grajdą – opowiada Koralewska. – To były takie papużki-nierozłączki. Najniższa i najwyższa koszykarka w zespole.

Dwa lata później Włókniarz wywalczył awans do pierwszej ligi, wówczas najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. W tym sezonie Ciechulska rzuciła 65 punktów. Nadal była niezwykle ważną zawodniczką w ekipie Langierowicza, choć rolę snajperki przejęły inne zawodniczki – Mirosława Bal, Elżbieta Kluch czy Bożena Kmieć.

Jednak pierwszy sezon w ekstraklasie włókniarki rozegrały bez „Ciapy”, która przed rozgrywkami zmieniła stan cywilny. W 1974 już pod nazwiskiem Ciechulska-Szymczak wróciła na drugoligowe parkiety, dając się we znaki rywalkom m.in. ze Szczecina, Konina czy Wałbrzycha.

W 1977 roku Włókniarz z Ciechulską-Szymczak w składzie wrócił do pierwszej ligi.

- Wówczas pierwszą piątkę tworzyły: „Ciapa”, Grajda, Koralewska, Mariola Manias i Jolanta Bieniek – wylicza Koralewska. – Dużo grały także Beata Malinowska oraz Małgorzata Kozera.

W trakcie sportowej kariery koszykarka urodziła dwie córki. W 1983 roku pomogła koleżankom sięgnąć po pierwszy w historii pabianickiej koszykówki brązowy medal w pierwszej lidze. W sezonie 1982/83 wystąpiła na parkiecie w 14 spotkaniach, rzucając 21 punktów. Choć grała niewiele, jej spryt i boiskowe cwaniactwo były nie do przecenienia.

- Po tym sezonie zakończyła karierę. Wówczas była inna koszykówka, inne żywienie, inne treningi i obuwie. Zawodniczki w wieku 30 lat były już mocno wyeksploatowane – przyznaje Koralewska.

Po zakończeniu przygody z basketem nadal była pracownikiem MRKS Włókniarz Pabianice, z którym wywalczyła dwa awanse do pierwszej ligi oraz brązowy medal mistrzostw Polski. Teresa Ciechulska-Szymczak była jedną z najbardziej znaczących zawodniczek w historii pabianickiej koszykówki.

W ostatnią drogę wyruszy w czwartek o godz. 13.00 na cmentarzu katolickim.