- Z przebiegu meczu nie zasłużyliśmy na porażkę, ale potwierdziła się prawda, że nie potrafimy grać z zespołami z Pabianic – przyznaje Krzysztof Świercz, prezes GLKS. - Zawodnicy wytwarzają sobie jakąś dodatkową presję, która paraliżuje ich na boisku.

Decydująca akcja miała miejsce w 25. minucie. Wówczas liderzy z Dłutowa wykonywali rzut wolny. Zamiast stworzyć zagrożenie pod bramką Włókniarza, stracili bramkę. Piłkę jednemu z rywali odebrał Jakub Dobroszek i popisał się pięknym mierzonym przerzutem do Grzegorza Gorącego. Ligowy cwaniak, jakim jest Gorący, nie zwykł marnować takich sytuacji i strzałem z pierwszej piłki pokonał Dawida Wójta. Jeszcze przed przerwą dłutowianie mogli wyrównać, ale po strzale Mateusza Żabolickiego piłka trafiła w słupek.

Po zmianie stron lider usiłował odrobić straty, a Włókniarz kontratakował.

- Taka była taktyka. Liczyliśmy na kontry – twierdzi Michał Gajda, szkoleniowiec Włókniarza.

Sytuacje mieli: Sebastian Stępiński, Damian Madaj, Dobroszek i Patryk Sumera. Z dystansu uderzał Krzysztof Rudzki. Nieskutecznie. Goście szans szukali w dośrodkowaniach, po których defensywa Włókniarza nie dała się zaskoczyć. Do 90. minuty. Wtedy do siatki głową trafił Bartłomiej Grala. Arbiter boczny pokazał jednak pozycję spaloną, główny ją potwierdził i „małe derby” zakończyły się wygraną „zielonych”, a Dłutów stracił pozycję lidera.

Włókniarz – GLKS Dłutów 1:0 (1:0)

Gol: Gorący 25.

Włókniarz: Rzeźniczak – Stępiński, K. Kosmala, Maślakiewicz, Olejnik, M. Kosmala (75. Golinia) – Dobroszek, Rudzki, Sęczek (65. Sumera), Madaj (75. Kuśmirowski) – Gorący (90+3. Froncala).

Dłutów: Wójt – Stelmach, Bednarczyk (60. Golik), Strzelec, Skiba – Biskupski, Stolarek (75. Klimczak), Mosiński (46. Morawski), Grala, Mikucki (33. Jakubowski) – Żabolicki.