ad

- Czegoś takiego jako działacze piłkarscy jeszcze nie doświadczyliśmy – przyznali po meczu ludzie z zarządu Włókniarza. – Niby zdobyliśmy trzy punkty, zwycięstwo cieszy, ale wolelibyśmy wygrać po „normalnym” meczu.

Przez 40 minut wszystko było normalnie. Właśnie w tej minucie z rzutu rożnego zacentrował Patryk Olszewski. Piłka spadła idealnie na głowę Rafała Kujawskiego. Stoper „zielonych” miał dużo miejsca, by efektownie złożyć się do „główki” i pokonać Radosława Sienkiewicza.

- Miał dużo miejsca, bo wcześniej odepchnął Krzysztofa Suta i sędzia powinien odgwizdać faul – mówi Michał Adamkiewicz, trener Iskry.

W 42. minucie coś wstąpiło we wspomnianego Suta, który ostro „wyciął” na boku boiska wyprowadzającego piłkę Kacpra Kwiatkowskiego. Sędzia od razu wyjął żółtą kartkę, którą ukarał piłkarza Iskry, po chwili zaś wyjął czerwoną, bo Sut soczyście skomentował decyzję arbitra. Niestety dla Iskry, języka za zębami nie potrafił utrzymać też doświadczony Mateusz Sowiński, który za – nazwijmy to językiem urzędowym – „krytykowanie orzeczeń arbitra” także obejrzał czerwony kartonik. „Sowa” długo nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra, któremu bardzo dosadnie wyjaśniał swoje racje.

Gdy obaj panowie opuścili boisko, Iskra w dziewiątkę wznowiła mecz. I dotrwała tak do końca pierwszej połowy, tracąc jeszcze dwie bramki. W 45. minucie na 2:0 strzelił Hubert Mikołajczyk, posyłając piłkę do pustej bramki po wyłożeniu futbolówki przez Przemysława Kitę, zaś w drugiej minucie doliczonego czasu gry trafił już sam Kita, który w sytuacji sam na sam zabawił się z bramkarzem Iskry.

Przerwa w meczu trwała i trwała, w końcu piłkarze z Dobronia zameldowali się na boisku. Trener Adamkiewicz w dziewięcioosobowym składzie zdecydował się na przeprowadzenie aż sześciu zmian, czyli wpuścił na boisko wszystkich rezerwowych.

Mecz się rozpoczął, ale najwięcej sprintów na boisku wykonał… ratownik medyczny. Najpierw musiał biec do Marka Dąbrowskiego, którego „pociągnął” mięsień dwugłowy. Dąbrowski zszedł z boiska.

Po chwili we własnym polu karnym rozsiadł się Michał Kacprzyk. Doświadczony piłkarz z Dobronia także zgłosił kontuzję mięśniową. „Kapsel” na boisko nie wrócił. Iskra grała zatem w siódemkę.

Po kolejnej akcji i niecelnym strzale Włókniarza, rezerwowy bramkarz Iskry, Dawid Wójt także zgłosił sędziemu dolegliwość. Po krótkiej konsultacji z arbitrem, Wójt opuścił boisko. Przepisy mówią jasno: w sześciu grać się już nie da.

Po 50 minutach i 32 sekundach gry w piłkę nożną arbiter musiał zakończyć mecz.

Szkoda, że gracze z Dobronia popsuli widowisko, na które z pewnością liczyli kibice z obu miejscowości. Przypomnijmy tylko, że oba zespoły potrafiły zagrać na stadionie w Pabianicach mecze, które zostawały na długo w pamięci. W 2021 roku Iskra wygrała przy „Grota”-Roweckiego 4:3, zaś wiosną 2023 roku dobronianie wyrwali remis 2:2 po golu w ostatniej akcji meczu. Teraz na takie atrakcje zwyczajnie nie dali sobie szansy...

Czarna seria Iskry w tej rundzie trwa. Drużyna z Dobronia w ostatnich sześciu spotkaniach wywalczyła tylko dwa punkty. Oprócz kiepskiej formy sportowej, za Iskrą ciągną się także ciemne pozaboiskowe sprawki. W meczu z ŁAF Łódź dobronianie usiłowali nabrać sędziów, że Dawid Kaczmarek jest Tymoteuszem Brandszteterem, ale się nie udało i Iskra dostała walkower. Potem Iskra nie przyjechała do Pabianic na mecz trzeciej rundy Pucharu Polski, z powodów kadrowych wycofując się z rozgrywek. A teraz taki cyrk w meczu z Włókniarzem…

Włókniarz: Marciniak – Kwiatkowski, Kujawski, Mazur, Jarych – Mikołajczyk, Kaczorowski, Bocian, Wójcik, Olszewski (46. Przyk) – Kita.

Iskra: Sienkiewicz – D. Kacprzyk, Cichacki, Sowiński, Kaczmarek – Pilarz, Sokolovskyi, Jurkowski, Sut – Nowakowski, Dąbrowski. Na zmianę w przerwie weszli: Wójt – Śrutwa, Kasztelan, Łaziński, Mąkosza, M. Kacprzyk.