Już w 4. minucie nasza bramkarka musiała wyciągać piłkę z siatki. Gdy nasi trenerzy kazali zawodniczkom szeroko ustawić się na boisku, przyjezdne wyszły z akcją trzy na trzy. Nie wszystkie nasze piłkarki zdążyły wrócić na pozycje, zawodniczka z Płocka wyszła sam na sam z bramkarką i płaskim strzałem zapewniła gościom prowadzenie.

W naszych szeregach widoczny był brak w środku pola Joanny Błaszczyk (kontuzja pachwiny) i Eweliny Kociołek. Między naszą obroną a atakiem była spora dziura, w której większość piłek przechwytywały piłkarki z Płocka. W 14. minucie do ostrej centry Dagmary Suskiewicz „szczupakiem” rzuciła się Andżelika Błoch. Nasza zawodniczka minęła się z piłką i… uderzyła głową w słupek. Z perspektywy trybun wyglądało to dramatycznie, na szczęście skończyło się na guzie.

„Perełki” odważniej zaatakowały po półgodzinie gry. Pierwszą, dość nieśmiałą próbę, Karoliny Kani złapała bramkarka Królewskich. Za chwilę po rzucie wolnym Suskiewicz, golkiperka gości interweniowała na raty. Wreszcie w 33. minucie w polu karnym płocczanek źle piłkę przyjęła Suskiewicz.

180 sekund później Dagmara przejęła podanie rywalek i popędziła na bramkę. Idealnie złapała bramkarkę na wykroku i z zimną krwią płaskim strzałem doprowadziła do wyrównania.

Tej zimnej krwi zabrakło minutę później Błoch, która w sytuacji sam na sam (była popychana przez rywalkę) trafiła w bramkarkę, a dobijająca piłkę Anna Owczarz kopnęła obok słupka.

Po zmianie stron zaatakowały „Perełki”, ale zbyt lekko strzeliła Suskiewicz, a potem głową chybiła Magdalena Pacler.

Płocczanki były konkretniejsze. W 53. minucie po centrze z kornera piłkę wybiła Martyna Łagowska. Wydawało się, że zagrożenie jest zażegnane. Tymczasem piłka wróciła w nasze pole karne i trafiła do niekrytej rywalki. Ta strzałem w dalszy róg zdobyła drugą bramkę dla Królewskich.

Pabianiczanki dążyły do wyrównania. Rywalki blokowały uderzenie Łagowskiej i poprawkę Oli Próbki, a Natalia Małek chybiła z daleka. W 66. minucie Królewscy zadali trzeci cios. Napastniczka gości jakimś cudem wbiegła między naszych stoperów i dzióbnęła piłkę przed wychodzącą Pacler. Nasza bramkarka dość teatralnie padła na murawę, ale nie sięgnęła piłki. Było 1:3.

PTC się nie poddawało. Niecelny strzał oddała Owczarz. Wreszcie w 76. minucie z prawej strony zacentrowała M. Pacler, a tę wrzutkę przecięła Kania i piłka przy słupku wpadła do siatki. Chcielibyśmy napisać, że był to efektowny wolej, ale czy Karolina czysto trafiła w futbolówkę, niech to pozostanie jej tajemnicą.

„Wyrównamy” – zapewniał z ławki rezerwowych trener Marcin Olejniczak. I okazje ku temu były. Chwilę po zdobyciu bramki tuż nad poprzeczką główkowała Łagowska. Potem Kania zamiast lobować bramkarkę próbowała ją minąć, a w 88. minucie M. Pacler z bliska trafiła w wychodzącą bramkarkę.

Choć sędziowie przedłużyli mecz o pięć minut, piłkarki Królewskich grały niezwykle dojrzale i nie pozwoliły naszym zbliżyć się do własnego pola karnego. Szkoda straconych punktów, zwłaszcza na własnym boisku.

PTC: A. Pacler – Forc, Łagowska, Próbka, Małek (73. Kociołek) – M. Pacler, Rosiak, Owczarz, Kania, Suskiewicz – Błoch.