W pierwszej połowie nasze panie niemiłosiernie obijały obramowanie płockiej bramki. Dagmara Suskiewicz z rzutu wolnego trafiła w słupek, a tuż przed gwizdkiem arbitra oznajmiającym przerwę Kinga Kurek „ostemplowała” poprzeczkę.

Nasza drużyna dzielnie spisywała się w defensywie, trzymając rywalki na dystans.

- Płocczanki próbowały wyciągnąć naszych stoperów daleko od bramki, by wykorzystać luki w naszej obronie – relacjonuje Marcin Olejniczak, szkoleniowiec PTC. – Uczulaliśmy na to dziewczyny. Posłuchały.

W środku pola rozgorzała zażarta walka. Nie ustępowaliśmy pola walecznym gospodyniom.

Wszystko, co najważniejsze podczas meczu miało miejsce w 57. minucie. Na szarżę przez pół boiska zdecydowała się Magdalena Pacler. Jej strzał odbiła bramkarka Królewskich, a na przedpolu powstało spore zamieszanie. W kłębie rąk, nóg i głów najwięcej przytomności wykazała Karolina Kania, wślizgiem pakując piłkę do bramki.

- Baliśmy się przez chwilę, że arbiter odgwiżdże faul na bramkarce z Płocka – przyznaje trener. – Na szczęście sędzia pokazał na środek boiska.

Gospodynie chciały wyrównać. Po jednym z „centrostrzałów” piłka ześlizgnęła się po naszej poprzeczce. Innych klarownych sytuacji „królewskie” nie wypracowały.

Niestety, nie wracamy z Płocka bez strat. Już na początku meczu kontuzji kolana nabawiła się Natalia Małek. Za kilka dni dowiemy się, jak poważny to uraz. Sympatycznej zawodniczce życzymy dużo zdrowia!

PTC: A. Pacler – Małek (5. Kania, 69. Matuszkiewicz), Łagowska, Marciniak, Forc – Suskiewicz, Pioruńska (88. Owcarz), Błaszczyk Rosiak (76. Owczarz), A. Pacler – Kurek.