W 3. minucie po celnym rzucie Łukasza Pielesiaka wyrównaliśmy na 1:1. Pabianiczanie walczyli z łodzianami jak równy z równym, trzy gole z rzędu rzucił Bartłomiej Kiełbasiński i w 8. minucie Pabiks wygrywał 5:4. Miłe złego początki. 60 sekund później gospodarze rzucili na 5:5 i był to ostatni remis w tym spotkaniu. W 11. minucie zrobiło się już 8:5 dla ChKS. W 15. minucie było już pięć goli różnicy (12:7), zaś w 19. minucie łodzianie wypracowali sobie przewagę siedmiu bramek (15:8). Skuteczna postawa pod koniec pierwszej połowy (po dwa trafienia Jakuba Walochy i Pielesiaka) pozwoliła zniwelować straty do pięciu goli (19:14 dla ChKS).

Po zmianie stron oglądaliśmy mecz według bardzo dobrze znanego scenariusza, który w tym sezonie sprawdził się około 20 razy. Pabianiczanie z minuty na minutę tracili dystans do przeciwnika (w 39. minucie było to już 9 goli straty – 28:17 dla ChKS). W 46. minucie pękła „magiczna” bariera dziesięciu goli (31:21), zaś trzy minuty później ChKS prowadził już różnicą 13 bramek (34:21).

Do końca rozgrywek podopiecznym Kacpra Żuka zostały dwa spotkania. Pabianiczanie będą toczyć korespondencyjny bój o utrzymanie się w lidze z rywalem zza między – Włókniarzem Konstantynów Łódzki. Jak na razie Pabiks jest przedostatni i ma nad rywalem punkt przewagi oraz lepszy bilans bezpośrednich spotkań. Czy to wystarczy by utrzymać się w II lidze?

ChKS Łódź – Pabiks 39:27 (19:14)

Pabiks: Oklejak, Forc – Kiełbasiński 7, Walocha 5, Pielesiak 5, Gościłowicz 4, Stawicki 2, Trojanowski 2, Pluciński 1, Nowicki 1, Cieślik, Domagalski, Walczak, Zajączkowski.