Włókniarz Pabianice – Włókniarz Moszczenica 1:3 (1:1)

Bramki: 1:0 – Michał Pietras 4. min, 1:1 – Maciej Toma 18. min, 1:2 – Zbigniew Kowalczyk 69. min, 1:3 – Marcin Świątek 85. min

 

Mecz rozpoczął się w wręcz wymarzony dla pabianiczan sposób. Już w 4. min po dwójkowej akcji z głębi pola Pietrasa z Kozłewskim ten pierwszy pokonał „na raty” Ćwikłę, głową dobijając odbitą piłkę.

Po kolejnych 120 sekundach mogło być w zasadzie po meczu, ale stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Kozłewski, którego mierzony strzał po długim rogu kapitalnie wybronił bramkarz Moszczenicy.

Po kwadransie nieśmiało zaatakowali goście i byli bliscy wyrównania. Złe wyjście z bramki Majosa sprawiło, że tylko indolencja strzelecka rywala, który uderzył głową obok słupka mając pustą bramkę, uchroniła nas przed stratą bramki. Trzy minuty później nie mieliśmy już jednak tyle szczęścia. Maciej Toma z łatwością wbiegł z piłką w pole karne i ze stoickim spokojem umieścił piłkę w siatce strzałem w długi róg.

W 22. min Janiec z dystansu uderzał nad naszą bramką. Pabianiczanie próbowali odpowiedzieć równo po pół godzinie gry. Po ładnej trójkowej akcji BogdanKozłewski - Grzejdziak ten ostatni znalazł się w polu karnym mając przed sobą tylko bramkarza, ale zamiast bezpośrednio uderzać lewą nogą, próbował obracać się z piłką na prawą nogę, na co wracający obrońcy już mu nie pozwolili.

 

Pierwsza groźna akcja po zmianie stron przyniosła bramkę dla rywali. Podanie Daniela Olejnika precyzyjnym strzałem w długi róg wykończył Zbigniew Kowalczyk. Później znów na boisku nie działo się za wiele. Pabianiczanie bowiem po stracie bramki nie zdołali ani razu zagrozić rywalom, a gra toczyła się głównie w środku pola. Taki stan rzeczy utrzymywał się aż do 83. min, kiedy to po akcji lewą stroną i zagraniu piłki wzdłuż bramki kropkę nad „i” postawił Marcin Świątek, z bliska wbijając piłkę do siatki.

 

Niestety, Włókniarz po raz drugi w meczu u siebie, mogąc mieć go pod kontrolą, nie potrafił tego wykorzystać. W meczu ze Zduńską Wolą przy stanie 2:1 pabianiczanie seryjnie marnowali sytuacje bramkowe i ostatecznie skończyło się remisem 2:2, choć rywale mieli nawet szansę, by wywieźć z Pabianic 3 punkty. W meczu z Moszczenicą „zieloni” w miarę trwania spotkania całkowicie tracili początkowy impet. Kiedy w pierwszych minutach „usiedli” na rywalu, ten się gubił i popełniał błędy. Z biegiem czasu jednak „zieloni” wyraźnie siedli i po stracie bramki na 1:2 nie byli nawet w stanie zagrozić rywalom.

Gdyby nie niespodziewana wygrana w ubiegłym tygodniu w Pajęcznie, Włókniarz już teraz byłby na dnie tabeli. Póki co pabianiczanie z 4 punktami na koncie są na 12. pozycji,  ale jeśli podopieczni Sławomira Chałaśkiewicza nie zmienią diametralnie swojej gry, to możemy znowu być świadkami drżenia do ostatniej kolejki o ligowy byt. No chyba, że znów będziemy liczyć na ślepy los, że z ligi nikt nie spadnie...

 

Włókniarz:MajosK. Kosmala, Kurzawa, Ciszewski - Rzepecki (70. min, Usiak), Grzejdziak (70. min, Olszewski), Kacprzyk (87. min, Bielecki), Bogdan, Świątek (39. min, Kulik) - Pietras, Kozłewski.

Widzów: 140.