Po pierwszej połowie warszawianki prowadziły 1:0, po golu „do szatni”, który nie powinien był paść.

- Hania Owcarz wyszła do centry, złapała piłkę i została uderzona kolanem w bark. Wypuszczona piłka wturlała się do siatki – mówi Piotr Urbaniak, trener PTC. – Ten gol nie powinien być uznany. Jeśli sędzia uznał, że nie było faulu, to ciekawe jak odniesie się do faktu, że Hania nie wyszła na drugą połowę, bo nie była w stanie grać?!

Ponieważ nasza bramkarka nie miała zmienniczki, w bramce stanęła grająca w polu Natalia Małek.

Po przerwie nastąpił ciąg dalszy popisów pana z gwizdkiem. W 65. minucie faulowana była nasza stoper. Leżała na murawie, lecz arbiter nie przerwał gry. Zawodniczka Złego wyszła sam na sam z Małek i podwyższyła na 2:0.

- Moja zawodniczka nie udawała. Po stracie gola leżała na murawie jeszcze kilka minut, zwijając się z bólu – zaznacza Urbaniak.

Na 3:0 Zły strzelił w 68. minucie. Po centrze z rzutu rożnego warszawianka uderzyła piłkę głową. Małek śledziła lot piłki. Pewnie spodziewała się, że wyjdzie za bramkę, tymczasem… futbolówka zatrzepotała w siatce.

„Perełki” rzuciły się do odrabiania strat. W 71. minucie po zespołowej akcji Joanna Błaszczyk zagrała do Klaudii Rosiak. Nasza zawodniczka niewiele zrobiła sobie z asysty dwóch rywalek i przytomnym strzałem przy bliższym słupku zdobyła gola na 3:1. 60 sekund później po „klepce” z boku boiska, Anna Owczarz wycofała piłkę do Natalii Madaj. „Many” popisała się efektownym lobem z 25. metrów, po którym piłka przy dalszym słupku wpadła za kołnierz bramkarki.

Niestety, nie udało nam się strzelić trzeciej bramki i ze stolicy wyjechaliśmy bez punktów.

PTC: Owcarz (46. Forc) – Błaszczyk, Marciniak, Łagowska, Próbka (60. Madaj) – Kania (65. Pabjańska), Kociołek, Rosiak, Owczarz, Małek – Suskiewicz.