Jako pierwsi do siatki trafili dłutowianie, którym w Parzęczewie gra się wyjątkowo dobrze. W 19. minucie pod bramką Orła powstało spore zamieszanie, w którym przyjezdni bodaj ze trzy razy próbowali kopnąć piłkę do bramki. W końcu ta sztuka udała się Adamowi Skibie. Miejscowi wzięli się za odrabianie strat, ale marnowali okazje, albo dobrze spisywał się Dawid Bukowiecki.

Jednak po zmianie stron młody golkiper z Dłutowa dwa razy musiał wyciągnąć piłkę z siatki. W 48. minucie pokonał go Łukasz Kończak, zaś w 62. minucie do siatki trafił Artur Garbacz.

- Przy golu Garbacza nasz bramkarz mógł zachować się lepiej – ocenia Frankowski. - W 70. minucie gracz Orła przycisnął piłkę ręką do murawy. Uczynił to w polu karnym na oczach arbitra i jego asystenta. Spodziewaliśmy się zatem karnego, tymczasem sędzia odgwizdał... faul naszego piłkarza. Takiej decyzji dziwili się nawet miejscowi kibice. Na szczęście udało nam się wyrównać.

Na sześć minut przed końcem na strzał z 10 metrów zdecydował się Hubert Mikucki i ku radości dłutowian piłka zatrzepotała w bramce Orła. W zespole z Dłutowa zadebiutował Sebastian Stępiński (ostatnio Włókniarz), jednak nie oznacza to, że Leszkowi Rosińskiemu ubyło kłopotów kadrowych.

- Z grymasem bólu murawę opuścił Skiba, po wizycie u lekarza zobaczymy, czy będzie nadawał się do gry – mówi Frankowski.

Orzeł Parzęczew – GLKS Dłutów 2:2 (0:1)

Gole: Kończak 48., Garbacz 62. - Skiba 19., Mikucki 84.

Dłutów: Bukowiecki – Stelmach, Grala, Skiba (65. Jakubowski), Łubowski – Stępiński, Morawski, Bargiel (60. Woch), Stolarek, Golik – Mikucki.