Już po kwadransie PTC prowadziło 1:0. W 15. minucie grająca świetne zawody Klaudia Rosiak ładnie wykończyła akcję koleżanek i pokonała bramkarkę WAP. Niestety, radość z prowadzenia trwała ledwie 120 sekund.

- Nie uspokoiliśmy gry po zdobyciu bramki, co wykorzystały miejscowe – mówi Wiesław Siębor, trener PTC.

Po półgodzinie gry było 2:1 dla gospodyń, bowiem padł gol… kuriozum. Jedna z naszych defensorek tak niefrasobliwie wybijała piłkę, że trafiła w twarz Annę Drajling. Ania padła na murawę niczym rażona piorunem, a futbolówka spadła pod nogi przeciwniczki, która skierowała piłkę do siatki.

- Jeszcze do przerwy mógł być remis, ale dobrych okazji nie wykorzystały Rosiak, Karolina Kania i grająca na „dziewiątce” Anna Owczarz – relacjonuje Siębor. – Za to po zmianie stron dominowaliśmy na boisku.

Włocławianki tylko raz poważniej zatrudniły Danutę Paturaj. Przez resztę meczu nasza bramkarka trochę się… ponudziła. Przewagę na murawie zamieniliśmy na gola w 67. minucie. Rywalkami zakręciła Rosiak, ale jej strzał został zablokowany i skończyło się na kornerze. Z rzutu rożnego dośrodkowała Patrycja Marciniak, a jedna z gospodyń skierowała piłkę do własnej bramki.

- Nie było w tym przypadku – twierdzi Siębor. – Pracowaliśmy nad takim rozwiązaniem stałego fragmentu gry.

Później na boisku zrobiło się dość nerwowo, ale więcej bramek już nie padło.

- Szkoda, byliśmy krok od sprawienia niespodzianki – żałuje szkoleniowiec. – Punkt na wyjeździe cieszy, bo… musi. Zagraliśmy dobry mecz, który mógł się podobać kibicom.

Już w środę kolejny mecz „Perełek”. W 1/32 Pucharu Polski zmierzą się w Wyszkowie z Loczkami.

PTC: Paturaj – Forc, Próbka, Marciniak, Stempel – Kania (83. Adriańczyk), Kociołek, Drajling, Bąbel, Rosiak – Owczarz.