Włókniarz Pabianice – Pilica Przedbórz 0:4 (0:1)

Bramki: 0:1 – Filip Bartkowiak 21. min (rzut karny), 0:2 – Klaudiusz Glistak 69. min, 0:3 – Tomasz Wyciszkiewicz 81. min, 0:4 – Klaudiusz Glistak 88. min

 

W 4. min po rzucie rożnym obok bramki uderzał Kacper Kosmala i to by było tyle, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Włókniarza przez kolejne 25 minut. Do 30. min atakowali tylko rywale.

Po nieco ponad dziesięciu minutach Filip Bartkowiak groźnie, ale minimalnie niecelnie główkował po rzucie rożnym. W 15. min z najbliższej odległości źle do strzału złożył się Sebastian Balcerek i trafił wprost w ręce Rzeźniczaka. Pięć minut później naciskany Rzeźniczak za mocno wypuścił sobie piłkę i faulował rywala w polu karnym. Pewnym egzekutorem „jedenastki” był Bartkowiak i mieliśmy 0:1.

Po wyjściu na prowadzenie przeciwnicy wciąż nacierali. W 28. min po strzale z ostrego kąta „Damdi” sparował piłkę na rzut rożny. Minutę później przebudzili się pabianiczanie. Kozłewski zagrał prostopadłą piłkę do Pietrasa, ten popędził w kierunku bramki i przerzucił futbolówkę na drugą stronę do Kosmali, ale strzał tego ostatniego został zablokowany przez wracających obrońców.

W 32. min po rzucie rożnym znów zupełnie niekryty był Filip Bartkowiak, ale uderzenie głową rosłego obrońcy minimalnie minęło bramkę. Osiem minut później mocno niecelnie z daleka uderzał Bielecki. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy z 6 metrów fatalnie nad bramką przestrzelił Glistak. W 42. min zaś „zieloni” niespodziewanie mogli doprowadzić do wyrównania. No właśnie, mogli… Po jednym z nielicznych wypadów pod pole karne Pilicy, wychodzący z bramki golkiper minął się z piłką, a Kacper Kosmala zamiast skierować piłkę do siatki, popisał się ni to strzałem, ni podaniem.

W przerwie trener Chałaśkiewicz próbował coś zrobić, aby zmienić obraz gry i dokonał dwóch zmian, ale w drugiej połowie oglądaliśmy w zasadzie grę do jednej bramki.

Już minutę po wznowieniu Glistak łatwo ograł Kurzawę, ale Rzeźniczak powstrzymał jednego z jego partnerów. W 59. min po indywidualnej akcji strzałem nad poprzeczką z 20 metrów popisał się wprowadzony chwilę wcześniej Grzejdziak. Jak się wkrótce okazało, był to już jednak jedynie łabędzi śpiew. Osiem minut później Rzeźniczak interwencją na 20 metrze ratował swoich kolegów, ale w 69. min był już bezradny, kiedy po akcji lewą stroną i zagraniu w pole karne na 2:0 podwyższył Glistak.

W ostatnich dziesięciu minutach rywale zadali dwa ostateczne ciosy. W 81. min Wyciszkiewicz łatwo minął Kurzawę i po przebiegnięciu niemal połowy boiska wykorzystał sytuację sam na sam z Rzeźniczakiem. Siedem minut później nieatakowany przez nikogo napastnik Pilicy przymierzył z 18 metrów. Wydałoby się leniwie lecąca piłka odbiła się od słupka i potoczyła się w kierunku linii bocznej, tam dopadł do niej jeden z zawodników Pilicy i dośrodkował w pole karne, gdzie szczupakiem piłkę do siatki skierował Glistak.

W spotkaniu tym znów nie obeszło się bez eksperymentów. Amadou Morou grający wcześniej na środku pomocy lub w ataku tym razem był… stoperem. Z kolei obrońca bądź defensywny pomocnik dotychczas, Kacper Kosmala, powędrował na prawe skrzydło. Fatalnie prezentują się nowe nabytki. Szkolne błędy popełniał Bielecki, a Rzepecki, choć prób miał kilka, przez całą połowę meczu ani razu dobrze nie dośrodkował w pole karne. Degrengolada Włókniarza trwa. Po 6 meczach z 4 punktami na koncie i bilansem 7:17 zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli.

Włókniarz: Rzeźniczak Bielecki, Kurzawa, Morou, CiszewskiK. Kosmala (46. min, Rzepecki), Gorący, Bogdan,  Kacprzyk (57. min, Grzejdziak) – Kozłewski (46. min, Olszewski), Pietras.

Żółte kartki: Damian Rzeźniczak, Witold Kurzawa, Michał Kacprzyk - Artur Kucharski.

Widzów: 170.

Teraz „zielonych” czeka wyjazd do Działoszyna, gdzie w sobotę  o godz. 17.00 zaczną bój z 11. w tabeli Wartą.