Utrzymanie uzyskają od ŁZPN-u przy zielonym stoliku. Okazuje się bowiem, że do rozgrywek mogą nie przystąpić aż trzy zespoły.

Najbliżej tego jest 5. drużyna minionego sezonu - Woy Bukowiec Opoczyński, któremu wpłaty znacznie zmniejszył główny sponsor. Zdzisław Wojciechowski, który od lat wykładał prywatne pieniądze na piłkę w Bukowcu Opoczyńskim (m.in. wykupił grunty, na których znajduje się stadion i wyremontował obiekt) podjął decyzję, że nie będzie już utrzymywał drużyny na poziomie IV ligi. Pismo w tej sprawie trafiło już do OZPN-u Piotrków oraz ŁZPN-u. Co za tym idzie, Woy przystapi do rozgrywek piotrkowskiej klasy A, a zespół opuszczą z pewnością najlepsi zawodnicy. Dzięki takiemu obrotowi spraw w lidze utrzyma się pierwszy spadkowicz, czyli nasz Włókniarz.

 

Jak się jednak okazuje, inne zespoły, które sportowo spadły, także nie stoją na straconej pozycji. Z ligi zamierza się bowiem wycofać także 12. drużyna minionego sezonu – UKS SMS Łódź, co oznaczałoby, że utrzymał się również Włókniarz Zgierz.

 

Jakby tego było mało, niepewny gry w IV lidze jest także zwycięzca łódzkiej klasy okręgowej – Górnik Łęczyca. Wszystko rozbija się oczywiście o finanse. Klub z Łęczycy, który po 4 latach wywalczył powrót do IV ligi, co prawda zgłosił się do rozgrywek IV ligi (w minioną środę upływał termin), ale dopiero teraz „na gwałt” szuka sponsorów. Klub potrzebuje 3 tys. zł na przedłużenie licencji, wpisowe za drużynę seniorów i trzy drużyny juniorów (które klub musi teraz dopiero założyć), a klubowa kasa świeci pustkami. Większym problemem jest jednak utrzymanie zespołu do końca roku, a to zdaniem prezes Górnika – Iwony Smardz-Laskowskiej koszt około 70 tys. zł. Ponadto klub musi nieco zmodernizować stadion na potrzeby IV ligi. Przy ul. Kaliskiej brakuje boksów dla zawodników rezerwowych, które klub musi zakupić. W Górniku liczą też na pomoc miasta.

Gdyby także klub z Łęczycy nie przystąpił do rozgrywek, doszłoby do kuriozalnej sytuacji, w której… nikt nie spadłby z ligi. Utrzymałaby się wówczas bowiem także Pogoń-Ekolog Zduńska Wola, a Włókniarz Konstantynów sam wycofał się z ligi po jesieni. Wydaje się jednak, że aż do takiej sytuacji nie dojdzie i pewnie któryś z tych klubów przystąpi jednak do rozgrywek, bo z problemami finansowymi zmaga się bowiem niemal każdy.


We Włókniarzu to nie koniec zmian. Jak udało nam się dowiedzieć, propozycję zastąpienia Andrzeja Dobroszka, który jest szkoleniowcem od 4 kwietnia, dostał Zdzisław Leszczyński. Póki co Leszczyński dał sobie czas do namysłu. Odpowiedź ma podać w środę.

Pod wodzą Dobroszka „zieloni” zagrali 12 meczów, w których zdobyli 12 punktów (nie licząc walkowera za mecz z wycofanym Konstantynowem). Licząc 12 ostatnich meczów był to prawie najgorszy wynik w lidze do spółki z Zawiszą Pajęczno. Gorsza była jedynie Pogoń-Ekolog Zduńska Wola, która na wiosnę przegrywała dosłownie wszystko.

 

43-letni „Dzidek” to wychowanek PTC i były piłkarz Włókniarza (sezony 1986/87 i 87/88), przede wszystkim kojarzony jest jednak z Łódzkim Klubem Sportowym, w którym spędził prawie 12 sezonów swojej kariery. Ponadto grał w Śląsku Wrocław, Pogoni Szczecin, Odrze Opole i RKS-ie Radomsko. W najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał 352 mecze i zdobył 16 bramek. Jako trener swoją przygodę rozpoczynał 3 sezony temu w GLKS-ie Dłutów, gdzie był grającym trenerem. Pierwszy sezon zakończył na 3. miejscu w A-klasie o punkt za MGLKS-em Uniejów/Ostrowsko i osiem za Victorią Rąbień. Sezon 2010/11 zakończył się już wygraniem lig i awansem do okręgówki. W minionym sezonie w „okręgówce” podopieczni Leszczyńskiego byli rewelacją jesieni, którą skończyli na 6. miejscu. Wiosna była jedna fatalna. 11 punktów w 15 meczach spowodowało, że dłutowianom zabrakło punktu do utrzymania i po roku wrócili do A-klasy.