- Mam nadzieję, że się odblokujemy po dwóch porażkach – mówił przed meczem Artur Dziuba, trener Włókniarza.

Zanim jego podopieczni zorientowali się, że są na boisku, przyjezdni już prowadzili. Do pokonania Adriana Nowackiego wystarczyło im kilkadziesiąt sekund. Potem jeszcze kilka razy uderzali na bramkę „zielonych” – na szczęście bez powodzenia.

Włókniarz rozkręcał się powoli. Po kwadransie pod bramką Sarnowa znalazł się Ołeh Korobka, ale uderzył niecelnie. W 20. minucie dwa metry od bramki w piłkę nie trafił Szymon Przyk, zagranie przejął jednak jego kolega i wycofał do Wojciecha Mordzakowskiego, który trafił w nogę bramkarza. W 26. minucie rzadkim wyczynem popisał się Sebastian Mucha, bowiem po jego strzale z wolnego piłka odbiła się od dwóch słupków. Na szczęście na miejscu był Sebastian Dresler i skierował futbolówkę do siatki. Było 1:1.

Potem w słupek naszej bramki trafili goście. W 40. minucie szybką kontrę wyprowadził Szymon Szafoni, zagrał na prawo do Korobki, który „wjechał” z piłką w pole karne i zagrał przed bramkę. Tam nadbiegający Przyk wpakował ją pod poprzeczkę.

Już kilkanaście sekund po przerwie Dresler zmusił do interwencji bramkarza gości. W 58. minucie golkiper z Sarnowa wyleciał z boiska za faul przed polem karnym na szarżującym Korobce.

Wydawało się, że grający z przewagą jednego zawodnika Włókniarz wypunktuje rywala. W 64. minucie kapitalną akcję indywidualną przeprowadził Korobka, który przepchnął się z obrońcą i w sytuacji sam na sam płasko strzelił w róg. Było 3:1. Chwilę później Ukrainiec zmarnował sytuację sam na sam, choć mógł pytać rezerwowego gości, w który róg posłać piłkę.

Czego nie zrobił Korobka, zrobił w 70. minucie Tomasz Niżnikowski, który po akcji z Muchą wykorzystał sytuację sam na sam. Chwilę później po strzale „Niżnika” gości uratowała poprzeczka.

W końcówce niewykorzystane sytuacje zemściły się na gospodarzach. W 80. minucie obrona pozwoliła graczom z Dalikowa strzelić głową po centrze z kornera i bezkarnie dobić piłkę. Włókniarz marnował kolejne okazje – Artur Sobytkowski nie trafił w piłkę będąc trzy metry od pustej bramki, a Niżnikowski zamiast strzelać z 12. metrów chciał wejść z piłką do bramki. Powstrzymał go obrońca.

Już w doliczonym czasie gry nieporozumienie rezerwowego bramkarza Huberta Jędrzejczyka z Jakubem Szczegodzińskim wykorzystali goście, którzy strzelili drugą bramkę grając w osłabieniu. Na szczęście na wyrównanie zabrakło im czasu i Włókniarz wrócił na fotel lidera V ligi. Zostanie na nim do jutra, chyba, że Widzew II sensacyjnie przegra ze rzgowskim Zawiszą…

Włókniarz: Nowacki (77. Jędrzejczyk) – Acela, Szczegodziński, Sulikowski (74. Stokłosa), Piotrowski (58. Jarych) – Szafoni (74. Gorący), Mucha (70. Sobytkowski), Mordzakowski, Dresler (74. Kowalski) – Korobka, Przyk (62. Niżnikowski).