Włókniarz Pabianice – Zawisza Pajęczno 4:0 (3:0)

Bramki: 1:0 – Grzegorz Gorący 23. min, 2:0 – Damian Kozłewski 31. min, 3:0 – Michał Pietras 36. min, 4:0 – Damian Kozłewski 67. min

 

Przed meczem „zieloni” byli pełni obaw. Z różnych powodów zabrakło dzisiaj Michała Bogdana, Ireneusza Grąckiego czy Amadou Morou, a jesienią w Pajęcznie pabianiczanie polegli aż 0:5. Punktów natomiast Włókniarz potrzebował jak tlenu, bo gdyby dzisiaj przegrał, spadłby w tabeli na co najmniej 15. miejsce.

Początek meczu całkowicie zdominowali przyjezdni, którzy raz po raz nękali bramkę strzeżoną przez Damiana Rzeźniczaka. Już w 2. min były zawodnik młodzieżowych drużyn Górnika Zabrze – Bartłomiej Maciejewski stanął przed szansą zdobycia bramki, ale nieznacznie chybił bo stracie Witolda Kurzawy. Po kolejnych stu dwudziestu sekundach ten sam zawodnik uderzał sprzed pola karnego, ale trafił wprost w Kurzawę. Nie minął kwadrans spotkania, a Maciejewski po raz trzeci był przed szansą pokonania Rzeźniczaka, ale tym razem minimalnie chybił po akcji z prawej strony.

W 20. min po raz pierwszy nieśmiało zaatakował Włókniarz. Kozłewski zagrał piłkę wzdłuż „szesnastki” do Sulimy, a „Suli” potężnie huknął lewą nogą z narożnika pola karnego. Na posterunku był jednak Grzegorz Robakiewicz (syn Zbigniewa Robakiewicza m.in. dwukrotnego mistrza Polski z Legią Warszawa), który z najwyższym trudem sparował piłkę ponad poprzeczkę. Trzy minuty później dobrym prostopadłym podaniem akcję zainicjował Mateusz Kosmala. Gorący „sklepał” piłkę z Sulimą i w asyście obrońców wbiegł w pole karne, gdzie strzałem „z czuba” pokonał bramkarza.

Po nieco ponad pół godzinie gry mieliśmy już 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę na 7 metr zgrał Witold Kurzawa, a Damian Kozłewski z zimną krwią mocnym strzałem umieścił ją w siatce. To nie był jednak koniec. 300 sekund później Bronka ściągnął na siebie obrońców, po czym zagrał do szeroko wbiegającego Pietrasa, który wpadł w pole karne i pewnym strzałem pokonał Robakiewicza. Po tym trafieniu ze złości przy ławce trenerskiej kipiał szkoleniowiec gości.

 

Po przerwie piłkarze Zawiszy rzucili się do ataków, ale przypominały one walenie głową w mur. W 52. min Sulima wyłuskał piłkę rywalowi i uderzył przy słupku sprzed pola karnego, ale kunsztem wykazał się golkiper, parując piłkę na rzut rożny. Dwie minuty później „Suli” stracił piłkę w środku boiska, prawą stroną popędził Sebastian Domoń i dograł wzdłuż bramki. Na nasze szczęście zamykający akcję Tomasz Popiel nieznacznie się pomylił.

W 64. min znów pabianiczanom dopisało szczęście. Rafał Staszczyk uderzył sprzed pola karnego. Damian Rzeźniczak tracił tylko piłkę, ale to wystarczyło, aby trafiła ona w słupek. Trzy minuty później „zieloni” dokończyli dzieła zniszczenia, jak bokser ostatecznie posyłając rywala na deski. Prawą stroną do akcji włączył się Kurzawa, dograł w pole karne, gdzie piłkę trącił jeszcze Robakiewicz. Znów instynktem błysnął jednak Kozłewski, który był tam, gdzie trzeba i skierował piłkę do siatki.

W 70. min mogło i powinno być 5:0. Wybijaną przez Rzeźniczaka piłkę głową przedłużył Bronka, a na bramkę popędził Gorący. Jego uderzenie minimalnie minęło jednak słupek.

Po tej akcji tempo gry siadło. Goście próbowali atakować, ale nie robili tego już z takim animuszem jak wcześniej. W 72. min nieznacznie głową pomylił się Rafał Staszczyk, a sześć minut później po wrzutce Gorącego minimalnie niecelnie główkował polujący na hat-tricka Kozłewski.

 

Po tym zwycięstwie „zieloni” awansowali na 13. miejsce w tabeli, które utrzymają, jeżeli Włókniarz Moszczenica przegra jutro z Woy-em Bukowiec Opoczyński. Najważniejsze jednak jest utrzymanie dwupunktowej przewagi nad Borutą Zgierz i zwiększenie do pięciu oczek przewagi nad Włókniarzem Zgierz.

 

Włókniarz: RzeźniczakCiszewski, P. Grącki, Kurzawa, M. Kosmala (70. min, Świątek) – Pietras, Bronka (88. min, Stępiński), K. Kosmala, Sulima (74. min, Grzejdziak) – Kozłewski (79. min, Klimek), Gorący.

 

Żółte kartki: M. Kosmala, K. Kosmala.

Widzów: 100.