Prezes klubu, Bartosz Gościłowicz oraz członek zarządu Pabiksu i współwłaściciel firmy Impact, Jacek Słabęcki opowiadają nam także o tym, jak wygląda budowa podwalin pod silną piłkę ręczną w Pabianicach.

Czy długo świętowaliście awans do I ligi?

Bartosz Gościłowicz: Nie. Prawdziwe świętowanie zacznie się wówczas, gdy z rąk prezesa Warszawsko-Mazowieckiego Związku Piłki Ręcznej odbierzemy puchar za awans do pierwszej ligi.

Jak wysoki musi być roczny budżet klubu, by spokojnie grać w I lidze?

B.G.: Spokojną grę w pierwszej lidze gwarantuje 700-800 tysięcy złotych rocznie. Na „dzień dobry” musieliśmy wpłacić do kasy Związku Piłki Ręcznej w Polsce 25 tysięcy zł. To kwota, dzięki której możemy brać udział w rozgrywkach.

Ile brakuje Wam do zamknięcia budżetu?

B.G.: Mamy 60-70 procent. Nie jest to łatwo pozyskać brakujące pieniądze, bo firmy nie są przekonane do sponsorowania. Nie wiem, czy to z powodu zniechęcenia do sportu, do piłki ręcznej, czy konkretnie do Pabiksu.

Co możecie zaproponować potencjalnym sponsorom?

B.G.: Jesteśmy w stanie wyeksponować sponsora na stronach internetowych, w mediach społecznościowych. Będziemy reklamować naszych sponsorów na koszulkach, spodenkach i w hali powiatowej. Reklamy sponsorów mogą się pojawić w widocznych miejscach w Pabianicach. Jeżeli byłaby taka potrzeba, to możemy udostępnić człon w nazwie klubu.

Od dwóch lat sponsorem tytularnym Pabiksu jest Impact.

B.G.: Impact jest z nami od sześciu lat, a od dwóch widzimy go w nazwie klubu. Bez Impactu nasza lokomotywa zatrzymałaby się albo zjechała na boczny tor. A dzięki tej firmie możemy przyspieszać jak TGV.

Co zadecydowało o tym, że Impact hojnie wspiera Pabiks?

Jacek Słabęcki: Miłość do piłki ręcznej. Długo się zastanawiałem, czy inwestować w ten sport. Zachęciła mnie przejrzystość finansów klubu. Każdy sponsor może przyjść i zobaczyć, jak zostały spożytkowane jego pieniądze. Nie mamy nic do ukrycia. Każdy sponsor może również zasilić szeregi naszego zarządu i brać udział w planowaniu nowych strategii.

Co Impact zyskał na tym, że wspiera Pabiks?

J.S.: Budujemy wizerunek firmy. Coraz więcej klientów kojarzy nas z relacji sportowych. Reklamy Impactu są widoczne, skutkiem tego dostajemy więcej pytań o nasze produkty.

Czy po awansie Pabiksu do I ligi Impact będzie jeszcze hojniejszy dla klubu?

J.S.: Zwiększymy nakłady o sto procent. Naszym marzeniem jest zbudowanie w Pabianicach silnej piłki ręcznej. Chciałbym, by kiedyś była tutaj Superliga. Nie działamy jednak „na hurra”. Będę zadowolony, jeśli pabianicki klub utrzyma się w pierwszej lidze. Jestem zwolennikiem stawiania mniejszych, lecz bezpiecznych kroków. Mamy długofalową strategię działania.

Kto jeszcze, oprócz Impactu, wspiera pabianicki klub?

J.S.: Włodan, ZWiK, Unibag, Inrel, Echo Marketing, BMB, Netto, JK Izolacje, Urząd Miejski, Starostwo Powiatowe. Nowymi sponsorami są oficyna drukarska Print 2 Go i Kolumna Park. Idziemy w kierunku wzoru, jaki został nakreślony w Kielcach. Tam był klub stu, zrzeszający stu sponsorów. Teraz firm wspierających klub jest kilkaset. One ze sobą współpracują, wspólne napędzają biznesy.

Poziom I ligi to poziom półprofesjonalny czy już profesjonalny?

B.G.: Pierwsza liga jest półprofesjonalna. Na wyższym poziomie niż w drugiej lidze jest wyszkolenie techniczne, taktyczne, warunki fizyczne. Musimy się do tego dostosować, czyli wzmocnić skład. Nie chcemy, by pierwsza liga była w Pabianicach jedynie rocznym epizodem.

Do tej pory grali u nas zawodnicy z regionu łódzkiego. Latem dołączył do nich Mateusz Jurgilewicz z dalekiej Dąbrowy Białostockiej. Czy Mateusz będzie profesjonalistą?

J.S.: Tak, on będzie się utrzymywał z gry w naszym klubie. Profesjonalistami będą też: Mariusz Kuśmierczyk i Bartłomiej Helman. Myślę, że potrzebujemy dziesięciu graczy na kontraktach zawodowych.

B.G.: Idziemy w stronę profesjonalizmu. Chcemy, by zawodnicy profesjonalni skupili się tylko na piłce ręcznej, by na zajęcia przychodzili wypoczęci, z czystą głową.

Czy trener Dmytro Zinchuk przedstawił transferową listę życzeń?

B.G.: Tak. Przedstawił pozycje, na których drużyna musi się wzmocnić. Konkretne nazwiska nie padły. Szukamy zawodników. Pierwszych już testowaliśmy, kolejni są umówieni. Będziemy się starali dobrać graczy do potrzeb trenera i możliwości finansowych klubu. Gdybyśmy zostawili zespół w obecnym składzie, zimą zapewnie drżelibyśmy o naszą przyszłość w pierwszej lidze.

Jeśli przyjdzie nowy zawodnik, to ktoś będzie musiał odejść…

B.G.: Z nikim się nie rozstajemy. Pabiks jest jednością. Mamy plan, by Pabiks II wystartował w drugiej lidze. To będzie drużyna oparta na juniorach. Ci chłopcy mają się uczyć, zdobywać doświadczenie i przecierać sobie szlaki do pierwszej ligi. Zawodnicy, którzy nie będą się mieścić w kadrze pierwszoligowej, mają być wsparciem dla drugoligowców.

Zgłosicie też do rozgrywek drużynę seniorek?

B.G.: Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy w historii pabianickiej piłki ręcznej będziemy mieli żeński zespół seniorek. Zagra w drugiej lidze. Poprowadzi go Mateusz Oklejak, który już pracował z dziewczętami z Pabianic. Mamy sygnały od zawodniczek z zewnątrz, że chciałyby u nas grać.

Czemu juniorki młodsze Pabiksu, które awansowały do grona 32 najlepszych drużyn w Polsce nie zagrały w turnieju finałowym?

B.G.: Przepisy związkowe są tak zawiłe, że siódmy zespół z innego województwa może zagrać, a trzecia ekipa z Łódzkiego, czyli my, już nie może. Brak precyzyjnych przepisów pozwala na takie dziwne ruchy.

Jaki pomysł Pabiks ma na młodzież?

J.S.: Mamy kilka grup młodzieżowych, są plany, aby powstały dwie lub trzy filie klubu: Dłutów, Ksawerów, Dobroń. Jest grupa dzieci chętnych do gry w piłkę ręczną. Jeżeli te ambitne dzieciaki nie są w stanie dojechać do nas na trening, to trzeba zrobić wszystko, by trening dojechał do nich. Docelowo w klubie ma trenować około 200 dzieci – w Dłutowie, Ksawerowie, Dobroniu i pabianickiej hali powiatowej. Z niecierpliwością czekamy na nową halę przy Szkole Podstawowej nr 13.

B.G.: Plany mamy ambitne. Chcemy szkolić własnych trenerów, rozmawiamy też z trenerami z Łodzi, Zgierza i Piotrkowa, by współpracowali z nami. Do pracy w Pabiksie chcemy zaangażować jak najwięcej szkoleniowców.

Czy hale w Ksawerowie, Dłutowie i Dobroniu będą dopuszczone do rozgrywek?

B.G.: Z Ksawerowem i Dłutowem nie ma problemu. Tam hale są pełnowymiarowe, więc będzie można w nich grać. Obiekt w Dobroniu będziemy się starali dostosować.

A czy pabianicka hala powiatowa spełnia wymogi I ligi piłki ręcznej?

B.G.: Jak najbardziej. Nie ma obaw, że będziemy musieli grać w Łodzi czy innych miejscowościach. Natomiast powtórzę, że czekamy na budowę hali w Pabianicach. Potrzebna jest nam jak rybie woda.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiał:

Grzegorz Ziarkowski