Pierwsza seria bez gola Pabiksu trwała pierwsze siedem minut i 50 sekund. Wtedy w bramce gości kapitalnie spisywał się Andrzej Waloch. Golkiper obronił aż pięć rzutów pabianickich zawodników, w tym sytuacje sam na sam z Bartoszem Dybcio i Danielem Zajączkowskim, a interwencja nogą po rzucie ze skrzydła Łukasza Pielesiaka była najwyższej próby. Jako pierwszy do siatki lidera trafił Łukasz Walczak na 1:2.
Przy stanie 3:4 Waloch obronił karnego egzekwowanego przez Bartosza Gościłowicza. Potem sposób na golkipera MKS-u znaleźli Pielesiak oraz Bartłomiej Kiełbasiński i w 14. minucie Pabiks prowadził 5:4, a 180 sekund później po karnym „Kiełbasy” i rzucie Gościłowicza było 7:5.
W 21. minucie do siatki znów trafił Walczak i było 9:6 dla nas. Pachniało niespodzianką sporego kalibru. Od tego momentu zaczęła się druga, długa seria bez gola (łącznie w pierwszej i drugiej połowie trwała... ponad kwadrans!), a ton wydarzeniom na parkiecie zaczęli nadawać arbitrzy. Najpierw z boiska na dwie minuty wyleciał Gościłowicz, a przy stanie 9:7 dwie minuty kary za faul taktyczny otrzymał Marcin Trojanowski.
Lider jednak też grał nerwowo, gracz MKS-u popełnił fatalny błąd wyprowadzając kontrę, po której mógł paść gol na 9:9. Ostatecznie przyjezdni wyrównali po rzucie z podłoża Macieja Torchały. Pabiks do końca połowy musiał grać w osłabieniu (dwie minuty kary dla Kiełbasińskiego), co wykorzystał Tomasz Piwnicki, rzucając nad Dawidem Forcem. Do przerwy lider prowadził jednym golem.
Po zmianie stron panowie z gwizdkiem szybko dali o sobie znać. Przy rzucie na 9:11 Pawła Dutkiewicza biodrem trącił Trojanowski, co sędziowie uznali za faul kwalifikujący się na karę. Dutkiewicz trafił dwa razy z rzędu i było 9:12. Potem Mateusz Oklejak obronił karnego, ale niewiele to pomogło, bo w 37. minucie MKS prowadził już pięcioma golami (9:14). Defensywa Pabiksu nie stanowiła już takiego monolitu jak w pierwszej połowie, a i goście zaczęli poczynać sobie w ataku coraz swobodniej, rzucając kilka efektownych bramek. Od 43. do 52. minuty pabianiczanie znów nie potrafili zdobyć gola, a MKS objął prowadzenie różnicą 10 bramek. Stało się jasne, że punkty pojadą do Wielunia.
W wyniku gradacji kar czerwone kartki obejrzeli Krzysztof Węcek (MKS) i Daniel Zajączkowski, a ostra gra sprawiła, że z kontuzjami parkiet opuścili Bartosz Dybcio (rozcięty łuk brwiowy), Damian Pieczyński (uraz kolana spowodowany... pogonią za piłką) i Pielesiak (uraz ręki). Po meczu arbitrzy z Tomaszowa Mazowieckiego odbyli długą rozmowę z delegatem ZPRP, Sławomirem Cłapińskim. Oby wyciągnęli z niej konstruktywne wnioski, bo poziom ich sędziowania był w niedzielę wręcz zatrważający.
Pabiks Pabianice – MKS Wieluń 20:28 (9:10)
Pabiks: Oklejak, Forc, Olek – Kiełbasiński 7, Gościłowicz 4, Pielesiak 3, Walczak 2, Walocha 2, Nowicki 1, Strzelec 1, Pieczyński, Dybcio, Janczak, Trojanowski, Zajączkowski.
Komentarze do artykułu: Pachniało niespodzianką. Przez chwilę
Nasi internauci napisali 0 komentarzy