- To był festiwal nieskuteczności – ocenia Stefan Grzanka, kierownik Pabiksu. – Brakowało nam supersnajpera Mariusza Kuśmierczyka, którego zatrzymały sprawy osobiste.

W szeregach gości w oczy rzucało się jedno nazwisko: Patryk Kuchczyński. Ten 35-latek ma na koncie wicemistrzostwo świata (2007) i brązowy medal handballowego mundialu (2009). W drugiej lidze taki gość po prostu robi różnicę. Nie inaczej było tym razem. Kuchczyński był motorem napędowym akcji Orląt, będąc przy tym najskuteczniejszym graczem rywala (6 goli).

Od początku była zacięta rywalizacja. W 10. minucie po rzucie Konrada Witczaka było 6:6, a goście zaczęli nam „odjeżdżać” – 6:9 w 14. minucie. Do przerwy nie wykorzystaliśmy dwóch karnych (Jakub Walocha, Igor Sztajnert), zaś przyjezdni powiększyli przewagę do pięciu trafień (8:13). W drugiej połowie zaczęliśmy od bramki Witczaka, ale przyjezdni zwarli szyki i utrzymywali kilkubramkową przewagę. Od 54. do 57. minuty rzuciliśmy trzy gole z rzędu (dwa Witczak, jeden Łukasz Pietrzykowski), ten sam manewr powtórzyliśmy w ostatnich 120 sekundach. Na wyrównanie zabrakło czasu.

Pabiks Forma u DyBy – Orlęta Zwoleń 24:26 (8:13)

Pabiks Forma u DyBy: Biernat, Zawadzki – Witczak 6, Pietrzykowski 5, Sztajnert 3, Skowroński 3, Laskowski 3, Walocha 1, Stężała 1, Bilichowski 1, Przybylski 1, Domagalski, Darnowski, Kaźmierczak.