Gospodarze rozpoczęli z wysokiego C, prowadząc 4:1. Wtedy dwoma efektownymi rzutami popisał się Artur Urbański (trafił z podłoża i z drugiej linii), doprowadzając do wyniku 5:4 w 8. minucie. Potem w kontakcie utrzymał nas Kacper Kozak (rzut na 6:5). Miejscowi wykorzystali grę w przewadze i chwilową dekoncentrację Pabiksu, wyprowadzając zabójcze kontry. W 18. minucie prowadzili 14:8. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym mocniej gospodarze dominowali na parkiecie, rzucając kolejne gole. Do przerwy przegrywaliśmy ośmioma bramkami (20:12).

Po zmianie stron nasi zakasali rękawy i wzięli się do roboty. Pierwsze skrzypce w naszym zespole grał kapitan Mariusz Kuśmierczyk, który z drugiej linii walił niczym z armaty. Dzięki jego trzem bramkom z rzędu doprowadziliśmy do wyniku 22:16. Później przypomniał o sobie Urbański (dwa gole), a po trafieniach Huberta Mielczarka ze skrzydła i Kuśmierczyka było 26:22. Tym bardziej szkoda rzutów w słupek Kacpra Kruka i Bartłomieja Helmana.

Przy stanie 26:22 przed szansą na gola stanął Kuśmierczyk, który nie wykorzystał rzutu karnego. Jego rzut w dolny róg zdołał odbić doświadczony Piotr Ner. I kto wie, czy nie był to przełomowy moment meczu. Zamiast trzech goli straty, po celnych rzutach gospodarzy zrobiło się 28:22. W końcówce grający w podwójnym osłabieniu Pabiks inkasował kolejne ciosy. Niejako na otarcie łez pozostały nam efektowne rzuty Kozaka i Mielczarka. Przy asyście do tego ostatniego kontuzji kolana nabawił się nasz bramkarz, Jakub Biernat.

Pabiks: Biernat, Cieślak, Jędrzejewski – Kuśmierczyk 8, Urbański 5, Kozak 4, Mielczarek 3, Jurgilewicz 3, Helman 3, Skowroński 1, Starzec 1, Mróz 1, Kaźmierczak 1. Kruk, Rudnicki, Baranowski.