Po porażce w pierwszej kolejce w Ciechanowie na podopiecznych Dmytro Zinchuka czekał kolejny trudny wyjazd – stołeczni akademicy też zaliczają się do czołowych drużyn w pierwszej lidze. Na parkiecie ani jeden, ani drugi zespół nie zamierzał ustępować. Pierwsza połowa toczyła się niemal gol za gol. W 15. minucie AZS prowadził 7:5. Pod koniec pierwszej połowy na tablicy widniał remis 10:10. Wtedy zaskakującym rzutem z koła popisał się Artur Urbański, a na pół minuty przed końcem do bramki gospodarzy trafił Kacper Kruk. Prowadziliśmy 12:10.

Po zmianie stron na parkiecie nadal trwała wyrównana walka – w 45. minucie było 18:18. Później to gospodarze wydawali się bliżsi zwycięstwa, prowadzili różnicą trzech goli (22:19). W końcówce trener Zinchuk zagrał va banque – wycofał bramkarza i wprowadził drugiego obrotowego. Dzięki trafieniom Kacpra Kozaka i Damiana Skowrońskiego doszliśmy miejscowych na jedną bramkę (22:21).

W 57. minucie gospodarze wykorzystali rzut karny (drugi z… siedmiu!) i było 23:21. Końcówka należała jednak do Pabiksu. Najpierw z karnego trafił Igor Mróz, potem Skowroński (świetna asysta Bartłomieja Helmana) i na pół minuty przed końcem Helman. W ostatnich sekundach rzut ze skrzydła obronił Patryk Jędrzejewski i pabianiczanie mogli radować się ze zwycięstwa.

Pabiks: Jędrzejewski, Cieślak – Skowroński 5, Helman 5, Kuśmierczyk 3, Mróz 3, Urbański 3, Kruk 2, Kozak 2, Jurgilewicz 1, Witczak, Dudziak, Baranowski, Kurpeta, Kaźmierczak, Mielczarek.