Był to mecz na szczycie grupy C pierwszej ligi. Oba zespoły miały na koncie komplet czterech wygranych i było jasne, że jeden z nich straci miano niepokonanego. Hitowy pojedynek pabianiczanie rozpoczęli jak marzenie: po trafieniach Mateusza Jurgilewicza, Marka Starca i Kacpra Okapy Orlęta przegrywały już 0:3. Niestety, miejscowi rzucili nam pięć kolejnych goli i w 10. minucie wygrywali 5:3. Pabiks nie dawał za wygraną i po trafieniach Mariusza Kuśmierczyka oraz Jakuba Tadysiaka cały czas utrzymywał kontakt z rywalem.

W 21. minucie po skutecznym karnym Okapy było 11:10 dla zwolenian, zaś na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy Jurgilewicz i Kuśmierczyk doprowadzili do remisu 13:13. Jeszcze w ostatniej minucie „Juri” trafił na 14:14, ale ostatnie słowo przed przerwą należało do gospodarzy, którzy schodzili do szatni z jedną bramką zapasu.

Po zmianie stron wyrównaliśmy na 15:15 (Starzec) i 16:16 (Okapa). W 34.minucie nasz kapitan, Kuśmierczyk nie wykorzystał rzutu karnego, co dało impuls gospodarzom. Grający w osłabieniu Pabiks (przez kilkadziesiąt sekund brakowało nam nawet dwóch zawodników) zainkasował serię czterech bramek. Było 20:16.

Nie poddawaliśmy się. Po dwóch golach Kuśmierczyka w 44. minucie gospodarze wygrywali 20:18. Minutę później 21:19. Jednak kolejne sześć minut przyniosło miejscowym trzy gole, a my nie umieliśmy znaleźć sposobu na bramkarzy rywali. Było 24:19, a na sześć minut przed końcem 27:21 dla Orląt. Do końca miejscowi kontrolowali boiskowe wydarzenia i pewnie wygrali różnicą ośmiu bramek. Nie ma co załamywać rąk. Przed nami jeszcze kilkanaście meczów do wygrania, a Orlęta pewnie też gdzieś pogubią punkty. Cały czas jesteśmy w ligowej czołówce.

Pabiks Impact: Cieślak, Reszczyński – Kuśmierczyk 6, Okapa 5, Jurgilewicz 5, Starzec 3, Urbański 2, Małecki 2, Baranowski 1, Tadysiak 1, Kaźmierczak 1, Domagalski, Kruk, Ignatowski.