Co prawda nikt nie spodziewał się, że z płocczanami będzie się grało łatwo, niemniej od zespołu mającego aspirację gry w Lidze Centralnej (a za taki uchodzi Pabiks), należy wymagać, by we własnej hali zdobywał komplet punktów. Tym bardziej, że po trzech zwycięstwach z rzędu była okazja pójść za ciosem i dołączyć do ścisłej czołówki.

Niestety, w sobotni wieczór szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Już w 2. minucie na ławkę kar powędrował Jakub Kaźmierczak, a półtorej minuty później dołączył do niego kapitan, Mariusz Kuśmierczyk. Wtedy przegrywaliśmy 0:3. Nawet, gdy graliśmy w komplecie, to goście częściej trafiali do siatki. W 12. minucie było 3:9. Wówczas dwie bramki z rzędu rzucił Kacper Kozak, jedną Kuśmierczyk. Mieliśmy „tylko” trzy gole straty – 6:9. Za chwilę jednak serią trzech goli odpowiedzieli przyjezdni. W pierwszej połowie nasi bramkarze aż 20 razy wyjmowali piłkę z bramki. Po półgodzinie gry było 13:20.

W drugiej połowie rzuciliśmy się w pogoń za rywalem. Trafiali zawodnicy z „siódemkami”  na koszulkach. Prym w ataku wiódł Mateusz Jurgilewicz, a sekundowali mu Artur Urbański, Marek Starzec i Kuśmierczyk. W 42. minucie doprowadziliśmy do remisu 24:24. Mecz zaczął się od nowa.

Niestety, był to ostatni remis w tym pojedynku. Płocczanie szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie i bronili go niezwykle skutecznie, pozwalając nam jedynie na jednobramkowy kontakt. Jeszcze w przedostatniej minucie na 36:37 trafił Igor Mróz i gdzieś tam tliła się nadzieja na wyrównanie. Ale to goście rzucili dwie bramki i nam pozostał tylko gol Jurgilewicza na otarcie łez.

Teraz naszych szczypiornistów czeka przerwa w rozgrywkach. Kolejny mecz o punkty gramy dopiero 28 stycznia w Konstantynowie z Włókniarzem.

Pabiks: Jędrzejewski, Cieślak – Jurgilewicz 8, Kuśmierczyk 6, Kozak 6, Urbański 4, Starzec 4, Kaźmierczak 4, Helman 2, Mróz 2, Kruk 1, Witczak, Mielczarek, Baranowski.