Anita Sherzai, dyrektor Heureki, po prostu kocha edukację. Obejmując stanowisko uznała, że czas na spełnienie marzenia o szkole przyjaznej dla ucznia. Chce walczyć z obiegową opinią, że w Heurece można sobie „kupić” świadectwo.

 - U nas nie ma taryfy ulgowej – deklaruje.

Każdy uczeń ma takie wyniki, na jakie sobie zapracuje.  Jaki jest sekret Heureki?

Ta szkoła po prostu jest inna

To zasługa pracy wszystkich: kadry pedagogicznej, dyrekcji. Ale przede wszystkim uczniów i ich rodziców.

Często w jej progi trafiają osoby z łatką nieuka i wagarowicza.

 - Do nich zazwyczaj pasuje pewien schemat. Mają trudności w nauce, więc opuszczają lekcje. Kończą z opinią złych uczniów i złymi ocenami. Mają problem by „przecisnąć się” z klasy do klasy.

Co się z nimi dzieje, gdy trafią do Heureki? Szkoła budzi w nich zapał do nauki. Jak? Ma swoje sposoby.

 - Wystarczy sobie uświadomić, że uczniowie są naprawdę niejednakowi – wyjaśnia dyrektorka. - Przy niemowlętach nikt nie dziwi się, że każde rozwija się we własnym tempie. A uczniów, niesłusznie, wrzuca się w szkole do jednego worka. A przecież ich rozwój nadal trwa!

Jak więc wygląda nauka w Heurece? Inność szkoły widać podczas każdej lekcji. Nauczyciel, planując zajęcia, bierze pod uwagę możliwości uczniów. Przygotowuje zadania o różnym poziomie i na bieżąco widzi, jak uczestnicy sobie z nimi radzą. Jest też czas na indywidualną pracę.

 To możliwe dzięki małym grupom. Klasa ma nie więcej niż 20 osób. Dzięki temu, do każdego ucznia można podejść bardzo indywidualnie.

- Takie jednostkowe podejście daje świetne efekty. Dużo lepsze niż powtarzanie klasy – ocenia Anita Sherzai.

Zdaniem dyrektorki, w każdym można znaleźć dobrą stronę. Z tego powodu w jej szkole wszyscy uczniowie otrzymali na koniec roku szkolnego nagrody za osiągnięcia w nauce, choć nie zawsze mogli pochwalić się wysoką średnią ocen.  Dlaczego? Bo jeden jest mistrzem języka rosyjskiego, drugi matematyki. A trzeci? Ma, owszem, oceny dostateczne, ale ciężko na nie pracował przez cały rok.

Ten tok myślenia i pracy sprawdza się szczególnie w przypadku uczniów ze szczególnymi potrzebami edukacyjnymi.

- Jesteśmy miejscem przyjaznym dla osób z orzeczeniami  – deklaruje.

Prócz indywidualnego podejścia podczas lekcji, mogą oni liczyć  na wszystkie potrzebne im udogodnienia.

- Zajęcia wyrównawcze, rewalidacyjne i indywidualną pomoc nauczycieli zapewniamy w ramach czesnego - mówi. - Uczymy dzieci i ich rodziców, jak sobie stawiać realne cele i realizować je pomimo pewnych  trudności.

- Ostatnią kontrolę z kuratorium w tym temacie szkoła przeszła z bardzo dobrym wynikiem – chwali się dyrektorka. - Praca z dziećmi, które mają orzeczenia, jest u nas na bardzo wysokim poziomie.

Nauka jak... sztuki walki

Po przyjściu do Heureki każdy uczeń może liczyć na spotkania z pedagogiem i psychologiem. Uczeń „z problemami” i jego rodzice mają szansę zdiagnozować, z jakiego powodu dziecko dotychczas miało trudności z nauką.

- Bywa, że uczniowie są podczas pierwszego spotkania nieufni – opowiada. - Po chwili jednak przecierają oczy ze zdumienia.

Dlaczego? Bo pierwszy raz ktoś z nimi rozmawia i chce usłyszeć, co mają do powiedzenia. Nauczyciele mają  do uczniów szacunek i pomagają rozwiązać problemy.

- Tę relację dobrze obrazują wschodnie sztuki walki – mówi dyrektorka. - Tam, owszem, uczeń kłania się mistrzowi. Ale później to mistrz składa pokłon przed uczniem.

 Podobny pokłon rozmówczyni składa przed poprzednią dyrektorką,  Jadwigą Paszkiewicz-Sherzai. Prywatnie: swoją teściową.

- 24 lata temu mama założyła pierwszą w Pabianicach szkołę bez dzwonków – wspomina dyrektorka. - To była prawdziwa rewolucja.

Teraz synowa przejęła ster szkoły, ale nie chce robić rewolucji. Zmiany wprowadza stopniowo. Mimo to, dla niektórych mogą być spektakularne.

 - Chcemy ograniczać ilość prac domowych – deklaruje. - Tylko w niektórych przedmiotach są one naprawdę potrzebne. Wiedzę uczeń  powinien zdobywać głównie w szkole poprzez intensywną  pracę na lekcji.

Jej zdaniem, niedorzecznym jest, gdy dziecko w czasie wolnym od nauki poświęca długie godziny na żmudne rozwiązywanie zadań.

 - Czy nie jest oczywiste, że wiele dzieci po prostu spisze odpowiedzi z Internetu, by mieć czas na zabawę i spędzenie weekendu z rodziną? - pyta.

Heureka to nie tylko nauka

- Regularnie staramy się organizować wyjazdy integracyjne, małe i duże – chwali się dyrektorka.

Podczas nich bawią się świetnie nie tylko uczniowie.

- Nasza nauczycielka języka rosyjskiego, choć jest emerytką, na ostatnim wyjeździe skakała na trampolinach lepiej ode mnie! - mówi nie bez zazdrości.

Po co te rozrywki? Uczniowie integrują się nie tylko w gronie klasowym, ale też między rocznikami. Wszyscy znają się i utrzymują kontakty poza szkołą.

Aby nauka szła lepiej, zajęcia zaczynają nie wcześniej niż o 9.00. I nie zawsze wyglądają jak tradycyjna lekcja:

- Na języku polskim zdarzało się nam… gotować – opowiada Anita Sherzai. - Były to, oczywiście, przepisy z lektur.

Czy takie nietypowe zajęcia rzeczywiście pomagają w nauce? Efekty widać jak na dłoni.

 - W dzisiejszych czasach wiemy bardzo dużo o mózgu i o procesie uczenia się – wyjaśnia dyrektorka. - To nie stres przyspiesza przyswajanie wiedzy, ale emocje: śmiech, radość.

Stresu jednak nie da się całkiem uniknąć. Na przykład przed końcem roku szkolnego czy maturami.

- Przygotowujemy uczniów z podstawy programowej i robimy to bardzo rzetelnie. Ale to od nich zależy, czy zrealizują swoją część pracy.

Mimo to uczeń nie usłyszy w Heurece: „trzeba było uczyć się od początku roku”. Bo, jak zauważa Sherzai, rok szkolny kończy się dopiero 31 sierpnia.

- Każdy w innym momencie zaczyna się „budzić” i myśleć o swojej przyszłości – zauważa. - Jeśli uczeń, choćby w końcówce roku, chce powalczyć o oceny, czemu mu nie pozwolić? Dobry nauczyciel powinien zawsze podchodzić do tej kwestii bez uprzedzeń.

Nie zawsze jednak wszystko się udaje. Jak w każdej szkole, i tu zdarza się spisywanie wypracowań czy odkładanie nauki na ostatni moment. Płacenie czesnego nie zwalnia z indywidualnej pracy i zdawania poprawek, jeśli to konieczne. Na promocję do następnej klasy, jak w każdej szkole, trzeba sobie zasłużyć.

A we wrześniu...

     Gimnazjum i liceum prywatne zmienią swoją siedzibę. Uczniowie będą zdobywać wiedzę w budynku przy ul św. Jana 33 (dawna "budowlanka" a potem  WSHE). Daje to nowe możliwości.

     - Otwieramy klasę mundurową – zapowiada Anita Sherzai. - Każdy będzie mógł przekonać się, czy ta ścieżka kariery jest dla niego.

     Prócz tradycyjnej podstawy  programowej liceum, klasa będzie mieć zajęcia z podstaw interwencji, kryminalistyki czy pierwszej pomocy w oparciu o autorski program.

     - Chcielibyśmy też w nowych murach urządzić strzelnicę pneumatyczną – zapowiada Sherzai.

Szkoła ma też ciekawą ofertę dla młodzieży zaangażowanej w sport lub uczniom szkoły muzycznej. Tym "zapaleńcom" niekiedy trudno jest pogodzić naukę z dodatkowymi zajęciami. Heureka wychodzi naprzeciw ich potrzebom.

     Szkoła snuje różne dalekosiężne plany. Chce bardziej otworzyć się na mieszkańców miasta i stworzyć Centrum Edukacyjne. Co w nim znajdziemy?

     - We wrześniu ruszą pierwsze zajęcia. Na początek zaproponujemy korepetycje z przedmiotów szkolnych.

     A co będzie następne? Warsztaty psychologiczno-pedagogiczne, zajęcia pozalekcyjne (artystyczne i z języków obcych). Marzeniem jest sala prób dla osób uzdolnionych muzycznie.

     Po co to wszystko?

     - Szkoła musi być przyjaznym miejscem. Bo nauka to proces, który trwa cały czas i nie zatrzymuje się z końcem lekcji ani nawet z końcem szkoły. To chcemy przekazać naszym wychowankom – mówi dyrektorka.

---

Zobacz też stronę internetową szkoły. Tam znajdziesz wszystkie informacje o rekrutacji.