W podwórzu kamienicy przy ulicy Konopnickiej 14 wydarzył się tragiczny wypadek. 13-letni Władysław Wesner, syn jednego z lokatorów domu, bez zezwolenia rodziców poszedł do komórki, zabierając tam brata, 4-letniego Janusza. Władek wziął się do rąbania drewna, w czym pomagał mu dzielnie braciszek, układając na pieńku kawałki drzewa. W pewnej chwili sąsiedzi usłyszeli przeraźliwe krzyki dobiegające z komórki Wesnerów. Jak się okazało Władek Wesner obciął przez nieostrożność braciszkowi prawą dłoń. Ciężko okaleczonego Januszka przewieziono do szpitala.

 „Echo”, lipiec 1930

Bijatyka rzeźników

Od kilku lat zamieszkali przy ulicy Targowej rzeźnicy: Rozwens i Kociołek prowadzili walkę konkurencyjną. Sklepy ich znajdują się obok siebie, a każdy chciał mieć jak najwięcej kupujących. Dlatego obaj rzeźnicy starali się sprzedawać taniej niż sąsiad. Doprowadziło to do wzajemnej nienawiści. Pewnego dnia obaj wrogowie spotkali się w rzeźni przy ulicy Japońskiej. Nastąpiła ostra wymiana zdań, w końcu Rozwens rzucił się na Kociołka i począł okładać go pięściami.

Srodze pobity Kociołek wniósł skargę do Sądu Grodzkiego. W obawie przed odpowiedzialnością Rozwens przeprosił Kociołka i sprawa została załatwiona polubownie. Tytułem odszkodowania za zadane ciosy Rozwens zapłacił Kociołkowi 200 zł. Atoli Rozwensowi - członkowi zarządu cechu rzeźników, wypłacono z kasy cechu 200 zł, jako zwrot kwoty zapłaconej Kociołkowi za pobicie. Kilku członków cechu nie zgadza się z tym i zamierza złożyć memoriał do władz nadzorczych.

„Echo”, lipiec 1931

Na tropie zapalniczek

W Pabianicach rozwinął się potajemny handel zapalniczkami - fabrykowanymi skrycie i nieopodatkowanymi. Wdrożone przez władze skarbowe dochodzenie ustaliło, że zapalniczki fabrykuje Franciszek Sobolewski. Wczoraj Sobolewski zasiadł na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym. Na rozprawie ustalono, że wykonał on jedynie kilka zapalniczek, że jest biedny i nie zajmował się wyrobem zapalniczek zawodowo, a jedynie z konieczności. Mając to na względzie sąd skazał Franciszka Sobolewskiego tylko na 40 złotych grzywny.

 „Kurjer Łódzki”, kwiecień 1933

Skok na… piórniki

Przed sądem stanęli też trzej sprawcy nocnego włamania do sklepiku uczniowskiego przy Szkole Powszechnej nr 1 im. Promyka (ul. Pułaskiego). Złodzieje ci, po rozbiciu szafy, skradli całą jej zawartość w postaci przyborów szkolnych, a także gotówkę uzyskaną ze składek uczniowskich – w sumie 37 zł. Energiczne śledztwo organów bezpieczeństwa naprowadziło na ich ślad. Przestępcami okazali się dwaj młodociani osobnicy: Sobala i Bębnowski, stale mieszkający w Pabianicach oraz ich wspólnik, niejaki Nowak. Wszyscy zostali skazani. Młodociani na rok domu poprawczego, a Nowak - na miesiąc aresztu.

„Echo”, luty 1934

Wpadł piorun do mieszkania

Onegdaj w godzinach popołudniowych przeszła nad Pabianicami burza z piorunami. W mieszkaniu niejakiego Majewskiego przy ulicy Warszawskiej znajdował się aparat radiowy, z nieuziemioną anteną. W pewnej chwili piorun uderzył w aparat, strzaskał go na drobne kawałki i zdemolował część mieszkania. Na szczęście obeszło się bez ofiar, gdyż nikogo w tym momencie nie było w mieszkaniu.

„Republika”, kwiecień 1934

Ostatni skok złodzieja

Do sądu grodzkiego w Pabianicach sprowadzony został z więzienia znany policji złodziej Marian Wiśniewski, zamieszkały w Pabianicach przy ul. Łaskiej. W drodze na salę sądową Wiśniewski skoczył nagle na parapet okna, chcąc w ten sposób zbiec przed rozprawą sądową. Skok nie powiódł się, a złodziej upadł tak fatalnie, iż doznał złamania kręgosłupa oraz ogólnych obrażeń. W stanie beznadziejnym odwieziono Wiśniewskiego do szpitala w Łodzi.

„Republika”, maj 1934

Przyszła kryska na Jaconia

Brygada pościgowa poznańskiej policji wpadła na trop niebezpiecznego przestępcy – Zygmunta Jaconia z Pabianic. Kilkakrotnie już karany przez sądy Jacoń ukrywał się w stolicy Wielkopolski. Zbiegł tam z więzienia w Wejherowie, gdzie odsiadywał wyrok za kradzież z włamaniem w Gdyni. Przestępca czuł się bezkarny i dokonał też włamania do willi zamożnego kupca, kradnąc 20 zł i rewolwer.

Kiedy grunt zaczął mu się palić pod nogami, Jacoń wyjechał „na gapę” pociągiem. Ale spostrzegł go konduktor. Chcąc uniknąć aresztowania, zbieg wyskoczył z pędzącego pociągu, raniąc sobie twarz. Choć natychmiast zatrzymano pociąg i zarządzono akcję pościgową, Jacoń zbiegi. Dopiero wczoraj schwytany został przez policję na poznańskim Łazarzu i osadzony w areszcie. W kieszeni zbiegłego więźnia znaleziono skradziony rewolwer i 3 zł.

„Echo”, czerwiec 1934

Fałszowali nawet lemoniadę

Władze bezpieczeństwa zarządziły baczniejszą kontrolę sprzedawanych w sklepach i budkach napojów gazowych i lemoniad. Podczas kontroli stwierdzono, że niejaki Haber Haspla sprzedawał lemoniadę z barwnikiem anilinowym, czego nie zaznaczyli na etykiecie butelki. Został on skazany na 50 zł grzywny i 24 złote zwrotu kosztów badania zawartości butelki.

„Echo”, maj 1935

Mściciel z rewolwerem

32-letni Stanisław Ś. został wydalony z pracy jako fornal w majątku ziemskim pod Pabianicami. Nie chciano go tam, gdyż miał opinię złodzieja i awanturnika.  Pod koniec miesiąca fornal przybył do byłego pracodawcy Sokołowskiego, prosząc o ponowne przyjęcie do pracy. Gdy prośby nie wzruszyły Sokołowskiego, zwolniony fornal oświadczył, że odbierze sobie życie. Przyłożył lufę rewolweru do swej skroni, ale właściciel folwarku trwał w postanowieniu.

Fornal życia sobie nie odebrał, lecz gdy opuścił dom właściciela folwarku, spotkał kolegę – Kułakowskiego. Fornal podejrzewał kolegę, że przyczynił się do schwytania go na kradzieży. Z zemsty strzelił do Kułakowskiego, raniąc go. Za usiłowanie zabójstwa sąd skazał Stanisława Ś. na trzy lata więzienia, darując część kary z amnestii.

„Republika”, styczeń 1936

Zastrzelił szefa

W należącym do Eisertów majątku Porszowice pomocnik leśniczego Jan Twardowski, liczący lat 30, zastrzelił swego zwierzchnika. Stało się to podczas sprzeczki z leśniczym - Julianem Gatkem. Rozgniewany Twardowski wyjął rewolwer i strzelił do Gatkego, kładąc go trupem na miejscu. Zabity, liczący sobie 45 lat, osierocił żonę i 11-letniego synka. Zabójcę osadzono w areszcie w Pabianicach.

„Republika”, maj 1936