ad

Alfons Hettich, bez stałego miejsca zamieszkania, 13 razy karany więzieniem za różne przestępstwa, stanął w tych dniach przed Sądem Grodzkim w Pabianicach za kradzież bielizny ze strychu we wsi Wola Zaradzyńska. Ten sam złodziej zrabował materiały piśmienne w szkole powszechnej w Ksawerowie. Po udowodnieniu winy sąd skazał niepoprawnego recydywistę na dwa lata więzienia.

Z kolei Antoninie Grali zamieszkałej przy ul. Fabrycznej 34, podczas nieobecności w mieszkaniu skradziono większą ilość garderoby na ogólną sumą ponad 200 zł.

Natomiast pielęgniarce ambulatorium Ubezpieczalni Społecznej – Stefanii Pijanowskiej, złodzieje ogołocili doszczętnie mieszkanie przy ul. Zamkowej 28, kradnąc 50 zł w gotówce, zegarek damski oraz sporo bielizny na sumę 150 zł. Komisariat Policji Państwowej ostrzega wszystkich mieszkańców przed kradzieżami bielizny, nawołuje do skuteczniejszej ochrony mieszkań.

maj 1936, „Echo Łódzkie”

Cygan Cyganowi wilkiem

Do policji doszła wiadomość, że na przebywający w Pabianicach obóz cygański, który rozbił swe namioty przy zbiegu ulic Legionów (dziś Partyzancka) i Chłodnej, dokonano napadu rabunkowego. W porze wieczornej, gdy w obozie znajdowała się jedna tylko Cyganka, weszło dwóch osobników, również Cyganów uzbrojonych w rewolwery, którzy po sterroryzowaniu Cyganki zabrali jej przeszło 500 zł w gotówce oraz 2 dukaty austriackie, po czym zbiegli w niewiadomym kierunku. Bliższe dochodzenie ujawniło, że cały napad został sfingowany przez Cygankę, która w ten sposób chciała zemścić się na swoich wrogach, pakując ich do więzienia”.

czerwiec 1936, „Echo”

Zdziwienie nad denaturatem

Mieszkaniec wsi Bujny powiatu piotrkowskiego, niejaki Józef Małecki, przyjechał do Pabianic dla załatwienia swoich spraw i przy tej okazji urządził libację, wypijając większą ilość spirytusu denaturowanego. Zatruł się prawie na amen. Dzięki rychłej pomocy lekarskiej wieśniaka udało się przywrócić do życia. Pozostawiono go w szpitalu aż do zupełnego wyleczenia. Małecki powiedział lekarzowi, że od dziecka pije spiryt denaturowany, tak samo jak ojciec i czterej bracia, toteż zupełnie nie pojmuje, co się z nim stało.

sierpień 1937, „Echo”

Kara dla kłusownika

Przed Sądem Grodzkim w Pabianicach stanęli wczoraj oskarżeni o kłusownictwo: Tadeusz Opaniak oraz Tadeusz Konicki i jego żona Helena. Opaniak za namową małżonków Konickich, którzy niejednokrotnie dostarczali mu nawet swoją fuzję, polował nielegalnie w lasach majątku Proszowice pod Pabianicami. Upolowaną zdobyczą dzielił się ze wspólnikami. Schwytano ich jednak pewnego dnia na gorącym uczynku i stawiono przed sąd. Po udowodnieniu winy oskarżonym Sąd Grodzki w Pabianicach skazał Opaniaka na 6 miesięcy aresztu,

maj 1936, „Echo”

Gniew rzeźnika

Późnym wieczorem w Resursie Rzemieślniczej przy ul. Zamkowej rozległ się strzał, po którym na podłogę runął jakiś osobnik chwilę temu siedzący w towarzystwie przy stoliku. Jak się okazało byli to dwaj rzeźnicy: Serafinowicz i Lenart. W pewnym momencie pomiędzy podchmielonymi rzeźnikami wynikła sprzeczka na tle porachunków osobistych. Nie panujący nad sobą Serafinowicz, dość już pijany, sięgnął do kieszeni po rewolwer i nie namyślając się wiele wycelował i palnął... Lenart ciężko ranny zwalił się z nóg. W stanie beznadziejnym odwieziono go do szpitala, gdzie zmarł. Serafinowicza aresztowano.

marzec 1936, „Echo”

Buła dla rekruta

W Pabianicach rozpoczęła swe czynności komisja poborowa, celem poboru rekruta spośród mężczyzny urodzonych w 1915 roku. W skład komisji z ramienia władz państwowych wchodzi wicestarosta łaski p. Zieliński, podpułkownik Rychalski z Łasku, lekarz powiatowy Jankowski, lekarz pułkowy 31. PSK w Sieradzu, pułkownik Deka oraz z ramienia władz miejskich referent Gallus. W pierwszych dniach przegląd wypadł dodatnio. Przed komisją przewinęli się sami zdrowi mężczyźni, którzy uznani zostali za zdatnych do odbycia powinności wojskowej. Rzecz znamienna, że dotychczas z rocznika 1915 nie zjawił się ani jeden kaleka albo mężczyzna ułomny.

W bieżącym roku została zapoczątkowana bardzo pożyteczna innowacja. Oto każdy poborowy stający przed komisją otrzymuje bon żywnościowy, za okazaniem którego w bufecie w lokalu urzędowania komisji otrzymuje szklankę herbaty i 3 duże bułki. Na komisję w Pabianicach przybywają mężczyźni także z dalszych okolic. Dla tych poborowych posiłek jest dobroczynnością.

październik 1933, „Echo”

Precz z domokrążcami

Zrzeszenia kupców-detalistów w Łodzi zamierzają po świętach Bożego Narodzenia podjąć energiczną akcję przeciwko handlowi domokrążnemu. Twierdzą bowiem, że ten rodzaj handlu podrywa całkowicie egzystencję sklepów detalicznych.

Kupcy wskazują, że obecnie już wszystko można dostać na ulicy - od koszul po kołnierzyki, krawaty, skarpetki, szaliki i rękawiczki, sznurowadła, książki, zeszyty, grzebienie, szczotki, kalendarze, owoce, itd. Wszystkie branże i wszystkie artykuły, reprezentowane są obecnie przez koszykowych sprzedawców na ulicy.

Rezultat tego jest taki - jak nas informują - że drobni kupcy gremialnie uciekają ze sklepów i w mieście obserwuje się coraz więcej pustych sklepów. Jest to objaw bardzo smutny i szkodliwy, zarówno dla kupca, jak i dla całego życia handlowego. Kupcy twierdzą, że ucieczka ze sklepu do mieszkania jest początkiem końca kupiectwa. Od handlu w mieszkaniu już tylko jeden krok do pośrednictwa handlowego, a stamtąd do domokrążstwa.

grudzień 1931, „Republika”

Heniu, ona nie dla ciebie!

Henryk Binek, lat 22, z zawodu fryzjer, zamieszkały przy ulicy Krótkiej 15, kochał się do szaleństwa w trzydziestokilkuletniej mężatce Olejnikowej, zamieszkałej przy ulicy Pięknej. Stosunek ich, trwający już od dłuższego czasu, w ostatnich dniach groził rozbiciem ze względu na męża Olejnikowej. To doprowadziło dwoje kochanków do rozpaczy. Binek, uświadomiwszy sobie, że musi zaprzestać widywania wybranki swego serca, targnął się na życie, wypijając całą zawartość butelki z trucizną.

Na wieść o czynie Binka, którego w stanie ciężkim przewieziono do szpitala, Olejnikowa po wyjściu od znajomych, niejakich Miarczyńskich, zamieszkałych przy ulicy Pięknej 2, na tejże ulicy usiłowała pozbawić się życia, wypijając truciznę. Niefortunni kochankowie znaleźli się w szpitalu miejskim w Pabianicach, gdzie pomału przychodzą do zdrowia.

styczeń 1934, „Echo”

Narozrabiał kot z pęcherzem

We wsi Hermanów pod Pabianicami wybuchł w gospodarstwie Ernesta Lubitscha pożar, którego ofiarą padło całe gospodarstwo. Straty wynoszą 15.000 zł. Tylko dzięki energicznej akcji straży ogniowej pożar nie przeniósł się na sąsiednie zabudowania. Powiadomiona policja, stwierdziła, że ogień powstał na strychu domu mieszkalnego. Okazało się, że gromadka dzieci zamknęła na strychu kota, któremu u ogona uczepiła nadmuchany pęcherz zwierzęcy. Biedne zwierzę poczęło jak szalone biegać po strychu. W pewnej chwili kot zaczepił o palącą się na strychu lampę naftową, która się wywróciła i spowodowała pożar słomy. W jednej chwili cały dom stanął w płomieniach. Sprawca pożaru - dręczony kot, spłonął żywcem.

styczeń 1932, „Republika”