Najpierw służąca ogołociła skrytkę w szafie sklepikarzy mieszkających przy Warszawskiej w Pabianicach. Pracowała u nich zaledwie miesiąc. Łupem służącej padło ponad 5 tysięcy złotych w gotówce oraz biżuteria pani domu (8 szczerozłotych pierścionków i naszyjnik z perłami). Kilka miesięcy później w podobny sposób „ulotniły się” kosztowności z willi łódzkiego lekarza, który także zatrudniał służącą. Policja z Pabianic i Łodzi długo nie umiała połączyć obydwu tych zdarzeń, choć o kradzieże była podejrzewana kobieta z blizną na policzku.

W styczniu 1928 roku do komendy przyjechała kolejna ofiara złodziejki – wdowa po łódzkim fabrykancie. Spod materaca jej łoża zniknął skórzany woreczek z rodowym złotem i diamentami. Okradziona wdowa podała dość dokładny rysopis służącej, przypisując jej kradzież. Zeznała, że służąca ta ma na policzku długą bliznę. Wdowa miała też spisane dane z metryki zbiegłej. Wtedy stało się jasne, że serii kradzieży w domach chlebodawców dokonała Frymeta Topór, lat 36, najprawdopodobniej pochodząca z Pabianic lub wioski pod miastem.

W sierpniu 1928 r. dziennik „Ilustrowana Republika” opisał okoliczności następnej kradzieży – tym razem w kamienicy bogatego Żyda Izraela Waldmana przy ul. Podrzecznej 15 w Łodzi, skąd zginęło ponad 15 tysięcy 500 zł i dolary. Według gazety, było tak: „W niedzielę, gdy p. Waldman, jak zwykle, wyszedł do miasta, wszyscy domownicy z wyjątkiem ciotki pogrążeni byli we śnie. Wówczas to służąca poprosiła ciotkę Waldmana, by poszła do sklepu po mięso.

Gdy ciotka wyszła, służąca wyłamała drzwi szafy, skąd wyjęła kasetkę stalową i zbiegła. Działo się to w pokoju, gdzie spały dorosłe córki Waldmana. W chwilę po ucieczce służącej, obudziła się starsza córka i wówczas zauważyła, że drzwi szafy są wyłamane, zaś w szafie brak kasetki.

Obudziła natychmiast brata, który telefonicznie skomunikował się z ojcem. P. Waldman udał się do komisariatu Policji Państwowej, gdzie zameldował o ucieczce służącej z pieniędzmi”.

 

Łapać ją!

Gdy okradziony Żyd składał zeznania, z sąsiedniego komisariatu nadano telefonogram, że przechodnie znaleźli wyłamaną stalową kasetkę. Pustą. Waldman obejrzał resztki kasetki i rozpoznał w nich swą własność.

Rozpoczęto poszukiwania Frymety Topór. Policyjni wywiadowcy szybko ustalili, że służąca podejrzana o kradzieże ma męża o imieniu Fajwel, o którym nikomu z pracodawców nie szepnęła słówka. Ów Fajwel był głuchoniemy i mieszkał u szewca Brajtbarda przy ul. Rybnej 10, jako sublokator. Policja przetrzasnęła mieszkanie Brajtbarda, ale Fajwela nie zastała. Szewca i jego żonę aresztowano.

W mieszkaniu Brajtbardów został policjant. Około północy w drzwiach stanął podpity Fajwel. Policjant skuł go i doprowadził do urzędu śledczego. Dalsze wydarzenia opisała „Republika”: „Przesłuchanie głuchoniemego nastręczało poważne trudności. Dopiero w poniedziałek rano Fajwel gestami dał do zrozumienia, że należy jechać tam, gdzie ukrywa się Fryma. Usłuchano go. Wraz z głuchoniemym i p. Waldmanem wywiadowcy udali się na ul. Piotrkowską, gdzie wsiedli w tramwaj linii 1, idący w kierunku Placu Reymonta. Tam Fajwel wskazał, że należy wsiąść w tramwaj pabianicki”.

Tramwajem do Pabianic jechało się około godziny. Okradziony Izrael Waldman zafundował więc policjantom o wiele szybszą taksówkę. Złodziejki szukano w podpabianickich wsiach, gdzie wedle zapewnień męża miała się ukrywać.  Ale Frymy Topór nigdzie nie było. Po południu taksówkarz dojechał aż do Szczercowa, gdzie mieszkał brat Toporowej. Lecz i tam Frymy nie widziano.

„Wieczorem p. Waldman zmęczony udał się do domu” – pisała „Republika”. „Po upływie pół godziny obudzono go, ponieważ przybył jakiś szofer i żądał natychmiastowej rozmowy z p. Waldmanem. W szoferze tym p. Waldman poznał tego, z którym był na poszukiwaniu złodziejki. Szofer opowiedział następującą historię: Gdy po powrocie z poszukiwań przystanął na Placu Wolności, podszedł do niego jakiś młodzieniec i polecił jechać na ulicę Rybną 5, gdzie czeka pasażer.

Pasażerem tym okazała się szczelnie zawoalowana kobieta w żałobie, która poleciła zawieźć się do Pabianic. Na zapytanie szofera, czemu nie jedzie tramwajem, wyjaśniła, iż spieszy się na pogrzeb. W Pabianicach kobieta kazała stanąć przed domem nr 10 przy ul. Poprzecznej, zapłaciła za kurs, ile szofer zażądał i poprosiła, by przyjechał po nią nazajutrz o szóstej rano, gdyż zamierza wyjechać w dalszą podróż.

 

Taksówkarz detektywem

Szoferowi niezwykła hojność owej kobiety, jak i ona sama, wydały się bardzo podejrzane. Rzekomo w celu upewnienia się, o której godzinie ma przyjechać nazajutrz, udał się do mieszkania na czwartym piętrze, do którego weszła kobieta. Zastał ją już bez płaszcza i woalki. Szofer stwierdził wówczas, iż jest to przystojna brunetka ze szramą na lewym policzku. Gdy podał rysopis Waldmanowi, ten zawołał: „To jest ona, złodziejka Fryma Topór!”.

Izrael Waldman i szofer-detektyw pojechali do Pabianic na Poprzeczną 10. Złodziejkę zaskoczyli śpiącą w łóżku. Waldman wezwał policję. W kartoflach w piwnicy policjanci znaleźli zrabowane 7.600 zł i 211 dolarów.

Na pytanie, gdzie jest reszta skradzionych pieniędzy, Fryma wskazała na niejaką Blochową, w której nocowała w niedzielę, oraz młodzieńca z ul. Lutomierskiej 16, który sprowadził jej taksówkę” – pisała „Republika”.

„W mieszkaniu Blochowej podczas rewizji znaleziono 1.300 zł i 3 dolary. Zapytana, skąd ma te pieniądze, Blochowa oświadczyła, że otrzymała je od Frymy Topór za to, że udzieliła jej noclegu i wypożyczyła garderobę żałobną, składającą się z płaszcza i kapelusza.

Blochową aresztowano. Następnie udano się na ulicę Lutomierską 16. W chwili, gdy młodzieńca, wskazanego przez Frymę Topór, aresztowano, wyrzucił on przez okno pugilares, w którym, jak się później okazało, znajdowało się 205 zł. Policja przypuszcza, że w aferę wmieszany jest jeszcze cały szereg innych osób, gdyż znalezione dotychczas pieniądze nie stanowią pełnej kwoty, która zniknęła z kasetki Waldmana”.

Relację z poszukiwania złodziejki kończy informacja, że Izrael Waldman docenił detektywistyczny talent i poświęcenie taksówkarza. Szofer dostał 500 zł nagrody (równowartość kilku miesięcznych pensji)