Podane niżej informacje pochodzą z dziennika „Rozwój”, wydawanego od stycznia do grudnia 1910 roku:

Mieszkaniec Pabianic, Mojżesz Kruk, który bił się w powstaniu 1831 roku w polskich szeregach, dożył 115 lat i obchodził urodziny. Kruk urodził się w 1795 roku, chociaż w dowodach jego jest wpisany rok 1798, jako data narodzin. Pamięta jak Napoleon I przybył do Łodzi i jak tamtejsza gmina żydowska wydelegowała Szmula Bermana, pachciarza z Brzezin, aby Napoleonowi drogę do Brzezin pokazał.

***

W ubiegłą sobotę w domu Plonka przy ul. Tuszyńskiej w kupie śmieci znaleziono torbę z gotówką i biletami, zrabowaną przed kilku dniami konduktorowi kolei elektrycznej podjazdowej, jadącemu z Ksawerowa do Pabianic pociągiem nr 3. Po dokonanej rewizji we wzmiankowanym domu aresztowano trzy podejrzane osoby.

***

Wczoraj w południe w lesie należącym do folwarku Dłutów spadł balon z trzema pasażerami. O wypadku, który zwabił tłumy mieszkańców okolicznych wiosek, zawiadomiono telegraficznie z folwarku naczelnika powiatu łaskiego oraz policmajstra miasta Pabianic. Z Łasku wyjechał niezwłocznie na miejsce wypadku naczelnik straży ziemskiej, kapitan Miaczkow. Drugi oddział, z policmajstrem na czele, wyruszył z Pabianic. Tymczasem w lesie gromadziło się coraz więcej włościan. Pasażerowie balonu starali się zawiązać z nimi rozmowę. Byli to Niemcy, nie rozumiejący wcale po polsku, niemniej jednak kilku włościan zrozumiało, o co pasażerom chodzi i poczęli im pomagać zdejmować z drzew szczątki balonu. Przybycie policji pracę tę przerwało.

Po zbadaniu pasażerów przez kapitana Maczkowa okazało się, że dwaj z nich to oficerowie sztabu generalnego w Berlinie, trzeci zaś to inżynier topograf. Wylecieli oni balonem z Berlina onegdaj i, jak twierdzili, wiatr ich tu zapędził. Znaleziono przy nich plany topograficzne różnych miejscowości Królestwa, a zwłaszcza guberni kaliskiej oraz widoki fotograficzne Kalisza, Sieradza, Zduńskiej Woli, Łasku, Łęczycy, Ozorkowa – z różnymi adnotacjami, jak również notatki pisane specjalnym kluczem.

Wszystkie te dowody policja Niemcom zabrała i wysłała do sztabu jeneralnego w Warszawie. Oficerów pruskich aresztowano i odwieziono do Łasku. Pasażerowie balonu przy upadku potłukli się dotkliwie i trzeba było wezwać lekarza. Szczątki balonu zdjęto z drzew i odwieziono do Łasku.

***

Konkurs na projekt ołtarza wielkiego w nowym kościele Najświętszej Maryi Panny został rozstrzygnięty wczoraj w Warszawie. Z dziewięciu nadesłanych prac trzy odsunięto, jako nieodpowiadające warunkom konkursu. Nagrodę pierwszą (250 rubli) otrzymał artysta Wincenty Bogaczyk z Warszawy. Nagrodę drugą (150 rubli) przyznano Tadeuszowi Maszewskiemu z Gandawy.

***

Budżet miasta Pabianic na rok 1910, zatwierdzony przez piotrkowski rząd gubernialny, obejmuje w dochodach 49.655 rubli i 44 kopiejek. A składają się na to: 9.102 ruble i 2 kopiejki z posiadłości miejskich i źródeł obrotowych, 21.413 rubli i 55 kopiejek z podatku z nieruchomości miejskich, 12.207 rubli i 50 kopiejek z podatku przemysłowego, 1.524 ruble i 53 kopiejki z podatku niestałego.

Po stronie wydatków mamy: 14.058 rubli i 55 kopiejek na utrzymanie zarządu miejskiego, 1.838 rubli i 16 kopiejek na utrzymanie w porządku posiadłości miejskich i wynajem lokalów, 5.072 ruble i 96 kopiejek na utrzymanie szkół i zakładów dobroczynnych. Dochód Pabianic przewyższa rozchód o 980 rubli i 45 kopiejek.

***

Zdrowotność Pabianic jest znacznie lepsza, niż zdrowotność Łodzi. Szkarlatyna o wiele mniej szkód wyrządza mieszkańcom Pabianic, niż mieszkańcom Łodzi. Warto zatem zamieszkać w mieście, gdzie i powietrze jest czystsze i woda do picia zdrowsza. Można przy tym zadbać o zdrowotność swych dzieci.

***

Według relacji ze sfer przemysłowych, w styczniu 1910 roku popyt na towary manufakturowe byt większy, aniżeli w sezonie zeszłorocznym. Odbiorcami tkanin z Pabianic są przeważnie kupcy z Kaukazu i prowincji południowo-zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego.

Ceny przędzy wabionej sięgnęły stałego poziomu. Przędza bawełniana przeciwnie - wciąż idzie w górę. Z tej przyczyny niektóre fabryki wyrobów bawełnianych zapewne ograniczą swoje wytwórstwo.

***

W ubiegła sobotę w teatrzyku kinematograficznym „Eldorado” przy ulicy św. Jana zapalił się film podczas przedstawienia. W sali wybuchł popłoch, na szczęście obyło się bez wypadku z ludźmi. Filmu spaliło się 2.000 metrów.

***

Zakończył się proces sądowy o strzelanie do robotników. Bronisław Wolniewski i Stefan Kubera byli oskarżeni o to, że 29 maja 1906 roku w rozdrażnieniu, lecz z uplanowanym z góry zamiarem pozbawienia życia Ludwika Reslera i Albina Hankego, dali strzały z rewolweru. Po tych strzałach Resler miał kilka ran, a Hanke ranę ciężką. Stało się to 14 maja. gdy część robotników fabryki Kruschego i Endera nie przyszła do pracy, bowiem uznała ten dzień za świąteczny. Pozostali zaś pracowali bez przerwy i dlatego w końcu tygodnia otrzymali całkowitą zapłatę. Natomiast świętującym administracja fabryki potrąciła z pensji za 14 maja.

Niezadowoleni z tego robotnicy, w tym Stefan Kubera, Bronisław Wołujewski i Oskar Wildeman w oddziale tkackim namawiali pracujących do strajku. Większość robotników nie zgodziła się na to. Powstała kłótnia, która przerodziła się w bójkę. Strajkujący usiłowali zatrzymać warsztaty i przerwać pracę. Pracujący zaś wyrzucali ich i na powrót puszczali w ruch warsztaty tkackie. Wtedy strajkujący wyjęli z kieszeni rewolwery i rzucili się na warsztatów.

Wildeman podbiegł do Floriana Plewińskiego i wycelowawszy, spuścił kurek, lecz strzał chybił. Drugi wystrzał też chybił, a trzeci przebił lewą nogę Plewińskiego na wylot. Do pracujących Albina Hankego i Ludwika Reslera podbiegli Bronisław Wolniewski i Stefan Kubera. Wystrzałami ranili ich w bok i rękę. Jako świadków tego zajścia podano: Józefa Lenica, Rajncholda Millera, Napoleona Cycha, Józefa Snucha, Antoniego Szarża, Leonarda Matuszkiewicza, Grzegorza Kaczorowskiego i Franciszka Kudaja. Podczas śledztwa Oskar Wildeman zbiegi i dotąd go nie odszukano. Na ławie oskarżonych zasiedli Wolniewski i Kubera.

Przesłuchani w wydziale karnym Sądu Okręgowego oskarżeni oświadczyli, że są niewinni, gdyż wchodząc do tkalni, natrafili już na bójkę, a następnie, gdy padały zewsząd strzały, ratowali się ucieczką. Wezwani świadkowie dawali sprzeczne zeznania. Po mowie prokuratora Janowa i obronie adwokata przysięgłego Marcelego Karwacińskiego, sąd dał wyrok uwalniający podsądnych.