Bogumił Kołodziej z ulicy Kościelnej 5 postarał się o świadectwo zgonu żony, po czym z dwóch kas pogrzebowych podjął 400 zł gotówki i przez kilka dni balował z kumplami. Tymczasem żona Kołodzieja żyła i przebywała w zakładzie dla umysłowo chorych – pisała prasa. Cała ta sprawa wydała się kancelarii biura parafii św. Mateusza, gdy spytano Kołodziejczyka o termin pogrzebu żony. Ponieważ „wdowiec” pogrzebu nie zamówił, wszczęto dochodzenie, które ustaliło, że żona Kołodzieja żyje i znajduje się w wspomnianym zakładzie dla umysłowo chorych. Kołodziej pociągnięty został za to oszustwo do odpowiedzialności karnej. Sąd Grodzki skazał go na 6 miesięcy więzienia i 3 miesiące aresztu, łącznie na 6 miesięcy więzienia z zawieszeniem na 3 lata.

kwiecień 1937, „Orędownik”

Bestialstwo

Pabianice przez długi czas żyły pod wrażeniem bestialskich czynów nożownika, Władysława Wilczka, skazanego na 4 lata za usiłowanie zabójstwa. Wilczek dobrał sobie dwóch godnych kompanów: Teofila Szlapsa i Feliksa Franka. Trójka ta pewnego wieczoru spotkała na ulicy prostytutkę, Genowefę Brzozowską. Apasze zaciągnęli ją do restauracji i zmusili do wypicia kilku kieliszków wódki.

- Pójdziesz teraz z nami na cmentarz - oświadczyli prostytutce po wyjściu z knajpy.

Brzozowska nie chciała przebywać w ich towarzystwie. Apasze, rozwścieczeni jej odmową, przerzucili Genowefę przez płot ogradzający cmentarz.

- Do trupiarni! - rozkazał Wilczek.

- Ulitujcie się nade mną! Puśćcie mnie! – Brzozowska na kolanach błagała opryszków.

- Milcz, bo cię zakatrupię! - groził opryszek.

Drzwi trupiarni były zamknięte. Opierającą się dziewczynę opryszki zanieśli więc na cmentarz. Tu rozciągnęli ją na jednym z grobów i rozkazali, by się rozebrała.

- Ratunku! Pomocy'! - wołała nieszczęśliwa, lecz nikt nie słyszał jej okrzyków.

Opryszki bili ją tak długo, dopóki nie zgodziła się spełnić ich żądania. Drżąca z zimna dziewczyna (było to w lutym) uległa im. Nawet po zaspokojeniu swych zwierzęcych instynktów zwyrodnialcy nie pozwolili jej się ubrać.

- Musisz teraz tańczyć! - rozkazali.

Nieszczęśliwa dziewczyna tańczyła, zalewając się łzami. Okrucieństwo zwyrodnialców nie miało granic. Gdy na skostniałe z zimna ciało Brzozowska zarzuciła suknię, znów przemocą ją rozebrali. Brzozowska wyrwała się z ich rąk i rzuciła się do ucieczki. Bestialscy apasze pochwycili ją jednak, wrzucili do rowu napełnionego wodą i pozostawili tam na łasce losu. Nieszczęśliwa dziewczyna resztkami sił wydostała się z rowu i poszła do domu.

Wieść o straszliwych przygodach Brzozowskiej lotem błyskawicy obiegła miasto. Sprawcy zostali aresztowani. Wczoraj znaleźli się przed sądem okręgowym. Sąd skazał Władysława Wilczka na 3 lata więzienia, Feliksa Franka, pięciokrotnie karanego już za kradzieże, i Teofila Szlapsa na kary po roku i 6 miesięcy więzienia.

sierpień 1927, „Republika”

Nogi Kościuszki nad Dobrzynką

Dzisiaj o godzinie trzeciej po południu w Państwowej Szkole Rzemiosł w Pabianicach odlana zostanie ostatnia część pomnika Tadeusza Kościuszki, który ma niebawem stanąć na Placu Wolności w Łodzi. Odlano zostaną nogi oraz dolna część korpusu naczelnika. Na tym uroczyście zakończony zostanie całkowity odlew pomnika Kościuszki, po czym nastąpi zestawienie poszczególnych części, zwłaszcza że 8 figur stanowiących płaskorzeźby również zostało już odlanych. Dzięki harmonijnej pracy obu dyrektorów szkoły: inżyniera Wagnera i dyrektora Tymienieckiego - wykończenie pomnika (poza obiciem cokołu blachą miedzianą, co wykonywa Stocznia Gdańska) nastąpi na dwa miesiące przed ustalonym terminem.

Na uroczystość odlania ostatniej części pomnika zaproszeni zostaną: wojewoda Jaszczołt, komitet budowy pomnika i przedstawiciele prasy. Odlewu dokona osobiście inż. Władysław Wagner w obecności twórcy pomnika, artysty rzeźbiarza Mieczysława Lubelskiego. Wobec powyższego należy przypuszczać, że jeśli Stocznia Gdańska na czas obije cokół blachą miedzianą - wówczas pomnik Tadeusza Kościuszki stanie na Placu Wolności 11 listopada.

maj 1930, „Echo”

Oślepienie robotnika

W fabryce firmy Pabianka przy ul. Mariańskiej miał miejsce straszny wypadek. W siłowni fabryki pracował w charakterze palacza robotnik Antoni Jagusiak, stały mieszkaniec Pabianic. W dniu onegdajszym podczas wrzucania węgla do paleniska, nastąpił wybuch ognia, który wielkim płomieniem bryznął przez otwór paleniska prosto w twarz Jagusiaka. Nieszczęśliwy palacz odniósł straszne obrażenia twarzy, klatki piersiowej i rąk. Zachodzi obawa, że Jagusiak postrada wzrok. W stanie ciężkim odwieziono go do szpitala.

marzec 1934, „Echo”

Doniesienie na wędkarzy

Przed sądem starościńskim w Pabianicach stanęło 10 rybaków z Pabianic i okolicy pod zarzutem nielegalnego łowienia ryb w rzece Grabi, w okolicy wsi Kuźnica, gmina Bujny Szlacheckie. Rybacy ci nie posiadali odnośnych kart rybackich, a mimo to łowili ryby na wędki. Spostrzegli to wieśniacy i dali znać policji, która skonfiskowała 20 wędek i 17 tyczek oraz spisała protokóły. Wszyscy wędkarze zostali ukarani grzywnami.

kwiecień 1934, „Echo”

Ledwie zliczał do dziesięciu

Urzędnik płatniczy zarządu m. Pabianic - Julian Głowacki, pobrał 2600 złotych z Funduszu Pracy na wypłaty dostawcom kamieni do brukowania ulic miejskich. Głowacki wypłacił kamieniarzom tylko 919 zł, a z pozostałej sumy nie umiał się wyliczyć. Kamieniarze donieśli o tym na policję.

Wczoraj Głowacki odpowiadał przed Sądem Okręgowym za sprzeniewierzenie 1700 zł z miejskiej kasy. Oskarżony nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nie mógł sobie dać rady z rachunkami i pomylił banknoty, gdyż jest słabo wykształcony i posiada za sobą jedynie jedną klasę szkolną. Mimo to oskarżony przez 8 lat pracował na tak poważnym stanowisku urzędniczym (płatnika) w magistracie. Sąd skazał Głowackiego na rok więzienia z pozbawieniem praw obywatelskich na lat 5.

październik 1937, „Republika”

Skarga na Żydów

Właściciele tkalni zarobkowych, Żydzi: Jelinowicz (ul. Maślana), Cychtigier i Lewi (ul. Piaskowa) oraz Urbach Sinicki (ul. Bóżniczna), od dłuższego czasu wyzyskują robotników w niesłychany sposób, każąc im pracować nawet po 14 godzin. Nadmienić trzeba, że w tkalniach tych zatrudnieni są również tkacze Żydzi, którzy z nastaniem sabatu porzucają pracę i świętują, a robotnicy Polacy muszą na ich krosnach pod przymusem pracować.

luty 1935, „Orędownik”